Raz, aha... [Verse 1] Grubo po pierwszej, chyba czekam na drugą Jak na szansę, z którą chyba zwlekasz za długo Znam tą jazdę, kiedy stajesz się z człowieka sługą Bawić się fajnie, potem już tylko zwiecha na grubo Spoko, mamy czas, przecież się nie pali Zanim ogarniesz, Twój hajs to przeliczenie na gramy Wielu miało potencjał, wierzyłem w ich siłę szczerze Póki nie odwiedziłem ziomka w szpitalnej kwaterze Gość miał łeb, ale z drugim lubił zgubić ten stan Czas mija szybko, kiedy luzik nie nudzi się nam Myślałem, że to minie, że ten syf zmieni się w splendor Się przeliczyłem, bo dają mu w żyłę leki przez wenflon Na ręku blizna, z zakrętu wyrwać się ciężko Nadzieja prysła, spójrz jak się zabija jej dziecko Wybacz, chcę wciąż mieć ją, Ty człowiek się trzymaj Wygrać? Często tu znaczy się w porę zatrzymać... [Cuty: DJ Kraz] Jesteśmy stąd, z osiedla... To siedzi w nas jak szósty zmysł... Jeszcze raz miałem farta... Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił... Od melanży do melanży... Ale co jutro może przynieść? Nagapiłem się już dość... Będzie coraz gorzej, jeśli sam się pogorszysz... Rozejrzyj się... Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił... Tak się zdarza... Ale co jutro może przynieść? [Verse 2] Dobrze pamiętam ten czas, kiedy nie chciałem nic już Prócz worka z gramem i paru złotych łatwego zysku Nie trudno wejść w gówno, Ty sam znasz dobrze Ale jak za długo w nim babrasz się, to masz problem Przypał goni przypał, nic nie znika w kartotekach Z tego życia, nie zauważyłeś, że coś dawno nie tak jest? Znałem typa, mówił szczerze, że ogarnia się Bujał na zawiasach, póki co tak piękna pa**a Falstart, za szybko mety nie przekroczy Zgaszony jak pety, widzisz jak to łatwo cel przeoczyć? Pewnie ma to w głowie, jakby zrobił to dziś raczej Ja sam pracujesz na przypał, to nie pytaj co z tym światem Mieli być tu, ale chcieli żyć inaczej Ile dróg da im szpital, grób albo w celi wakacje Nie powiem Ci jak żyć, Ty człowiek się trzymaj Wygrać? Często tu znaczy się w porę zatrzymać... [Cuty: DJ Kraz] Jesteśmy stąd, z osiedla... To siedzi w nas jak szósty zmysł... Jeszcze raz miałem farta... Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił... Od melanży do melanży... Ale co jutro może przynieść? Nagapiłem się już dość... Będzie coraz gorzej, jeśli sam się pogorszysz... Rozejrzyj się... Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił... Tak się zdarza... Ale co jutro może przynieść? Myślę, że mam to już za sobą... Nie chcę już do tego wracać... Nagapiłem się już dość... Te przestępcze myśli... Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił... Tak się zdarza... Ale co jutro może przynieść?