[Intro] - "...Twój szept: "Najmilszy!..."" [Zwrotka 1] Zanim te słowa przeleciały na kartkę Myślałem długo najpierw czy dać im drugą szansę Na własną interpretacje tych samych suchych słów Tym samym gardzę tą kartkę zanim mnie natchnie znów Za długo kaszle już i szukam jutra dziś Wiem o co walczę rzekłby Martin Luther King Ja mogę kartkę na drzwi przybić jak Marcin Luter Mojego jutra i dziś, bo ci są warci lute A niech to martwi nutę, cały ten smutek story Moje zepsute szkoły, kolejny rok niedoli Sam jestem tak zmęczony, że prawie nie pamiętam Czemu tak żółte strony ma znowu mój kalendarz Wyruszyłem znów w drogę żeby pokonać dystans Trochę się przeliczyłem - ten kontynent to wyspa Szukałem ciebie w myślach, to destrukcyjna siła Sam nie wiem dlaczego znów zaczynam [Zwrotka 2] To ucieczka z Tallinna, wyruszyłem znów w drogę Proszę cię, powiedz gdzie leży ORP Orzeł Tylko jedno jest pewne - teraz morze go tuli Jeszcze jedno - on leży gdzieś na naszej półkuli Szukam wraku chyba, pewna jest tylko strata W niej "A" to Atlantyda, której nie ma na mapach Moje "B" to na przykład Bursztynowa Komnata Z trupem serca przemieszczam się po miejscach i czasach To taka praca pełna zasad i reguł Drobny szczegół nie zgadza się w kolejnym szeregu Drobny szczegół odróżnia moje dzisiaj od jutra A więc liczę raz jeszcze zawiedziony do późna I nie wkurwia mnie furia, która wokół ma miejsce W ciszy liczę raz jeszcze jakbym liczył na szczęście Mija dekada, nic się z tobą nie równa Znowu karmie marzenia nadziejami do późna - "Czemu znów serce drży, jak wtedy wiosną... Tkliwość. I morza szum. I noc co milczy..." [Zwrotka 3] I szukam wraku chyba, bez konkretnych namiarów Włazu do maszynowni, wnętrza dawnego żaru Mostka, a potem pod nim miejsca pełnego żalu Pierwszych pochodnych serca białego szkwału A to tylko halun, chyba wada ekranu Szukam blasku pochodni pośród czerni hebanu Przy boi samotności, gdzieś w toni oceanu Czegoś o wyp**ności 21 gramów Zanurz się, a nuż to już nazajutrz Zanurz nóż - powtarza echo z koszmaru Widać Wielki Wóz z ramienia galaktyki Spadam w wielki dół, wreszcie znów jestem nikim I szukam Eurydyki jak na dzikim haju Utrwalam złe nawyki w tym przepitym kraju Szukam wraku chyba, widma, braku umiaru Wiem, że nie było szalup, z tym zawsze chciałem klaru - "Tkliwość. I morza szum. I noc co milczy..." Tekst - Rap Genius Polska