Staszek Koźlik - W punkcie wyjścia lyrics

Published

0 99 0

Staszek Koźlik - W punkcie wyjścia lyrics

[Zwrotka 1] Czy jestem w punkcie wyjścia, start od zera Na koncie mam na czynsz plus delikatny melanż Mój bank to książka na półce za łóżkiem Telefon na kartę znów mi płacą dniówkę Kumpel mówi nowe rapy mi zbrzydły Chciałbym cofnąć czas, jeszcze raz iść do Hybryd Lenary, fullcap, Superstary Skuna nabił do fifki, z torebki pił browary Na domiar tego gdzieś przy domach centrum Spotkałem Volta, vinyle miał w ręku (siema) Pogadaliśmy chwila jak było przedtem Zabrali mi prawko, wracam do domu metrem Przy kawie w kuchni pod oknem Jak wtedy głodny gdy pisze dziennie zwrotkę Za koncert proponują śmieszne stawki Opcja kimniesz u ziomka, na drogę weź kanapki [Refren] Czy jestem w punkcie wyjścia Czy zatoczyłem tu jakieś koło Czy to wstęp do większych zmian Czy będę gotów stawić im czoło [Zwrotka 2] Choć teraz z bogactwa ofert mogę wybrać Zawieszka przy plakacie, koncert Kalibra (44) Przesyłka doszła ciut za szerokie spodnie Sporo tych an*logii jak na dwa tygodnie Mówię świat jest mój to tylko bla bla Nie potrzebuje nic czego nie mogę stąd zabrać O i wtedy też tak było Jedna kartka, długopis, jeden majk, jedna miłość Rap w wolnych chwilach to tylko 2 4 na dobę Na studio odkładam wszystko co zarobię Ironia z epki, objechałem pół świata Mam miejsca do których zawsze lubię wracać Nie mam żadnych planów na jutro Uśmiech losu wystarcza, nie liczę na ukłon Jak wtedy w rzeczywistość popyt podaż Rzucam butelkę z benzyną jak Anoda [Refren] Czy jestem w punkcie wyjścia Czy zatoczyłem tu jakieś koło Czy to wstęp do większych zmian Czy będę gotów stawić im czoło [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]