Nie czerń lecz szarość wszędzie Ta nić szara się przędzie Ona za mną, przede mną i przy mnie Ona rankiem w mej głowie W dłoniach i w pierwszym słowie Niczym gołąb pocztowy powraca Szarą nicią przeszyty I do świata przyszyty Tak jak guzik do szarego płaszcza Z szarej włóczki me myśli Zgrzebne dni i tygodnie Z szarej włóczki jesienie i lata Nawet wiersz cały z tęczy Nagły list, radość, szczęście Co jak wzór na kilimie się złocą Z szarej włóczki me myśli Zgrzebne dni i tygodnie Z szarej włóczki jesienie i lata Nawet wiersz cały z tęczy Nagły list, radość, szczęście Co jak wzór na kilimie się złocą Już za moment szarzeją Są jak fatamorgana W zeschły liść się zmieniają i popiół Z szarych nici ten kłębek Który w szarą godzinę Sennie zwijam pod głowę podkładam Ludzie chorzy na szarość Mój los chory na szarość Mój dom, moje miasto, planeta Boże cały ze złota Przędący w kołowrotku Czemu z siebie wysnuwasz nić szarą? Ojcze nasz wielobarwny W akselbantach, w brokatach Który błyszczysz i mienisz się cały Boże cały ze złota Przędący w kołowrotku Czemu z siebie wysnuwasz nić szarą? Ojcze nasz wielobarwny W akselbantach, w brokatach Który błyszczysz i mienisz się cały Jeśli trochę nas lubisz Nachyl się nad wrzecionem Dorzuć włosów anielskich do włóczki Bo w nas szarość w oddechach Szarość w snach i uśmiechach Szarość we łzach, modlitwie i hymnie