Solar - Przypadkiem lyrics

Published

0 95 0

Solar - Przypadkiem lyrics

[Zwrotka 1] Czubkiem języka zlizałem krew z noża Twój żołądek tak pięknie go pożarł Ludzie stali jak ze stali i mi jeszcze bili brawo Kiedy on tak ochoczo łykał żelazo Brakowało Ci go, widziałem to po twarzy Ale taki los niekoniecznie Ci się marzy Czy to było mądre? Nie nie sądzę To nie śmierć z cyklu ginie jeden, porusza tysiące Raczej odwrotnie ginie nie tylko ciało A sieć powiązań, łamie się drzewo a nie gałąź Nic się nie stało, to przecinka, przestań Pieców do kremacji się nie przetestuje na zwierzętach Przydałeś się, interes będzie się kręcił Spaleni ludzie, uśmiechnięci klienci Poznałem Cię, choć mogłem Cię nie poznać Ilu nie poznałem choć mogłem, to przypadek Ominąłem o włos na bank serię doznań Albo mnie ominął gdzieś najlepszy przyjaciel Ja Cię trafiłem i kurwa miałeś niefart Bo nic do ciebie nie mam, siemasz [Zwrotka 2] Czubkiem języka zlizałem krew z katany Wieczorny nordic walking dziś był grany Na rano były plany i jest cała setka Co z tego, zaraz nie będzie architekta Blada twarz, jakby ze Skandynawii Na śniegu po RH+ wielkie plany Młodej mamy szybciej zapomną noworodka Nie miał znajomych ani powiązań Hej, dobra, zresztą to i tak była niechciana ciąża Jakoś trzeba było ten problem rozwiązać Obserwuje ojca nad grobami bez ciał On też tego chciał więc strasz (blau) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]