Sokół (PL) - Aftery lyrics

Published

0 61 0

Sokół (PL) - Aftery lyrics

[Zwrotka 1: Kosi] Ej koncerty wyjazdowe, te kilka słów o rutynie Wystarcza nam jeden majk byś skandował tu nasze imię Się nie chowaj za kurtynę, nie bój się wibracji, plus Gdy wypluwam tłuste linie trafiam celnie w twój gust Jeszcze wiele bezbłędnych taktyk, my to zgrany mechanizm Dobry skład jest [?], wciąż gramy hip-hop bez granic Nasi fani pijani [?] Znowu nawijasz to z nami, między nami tu ściany nie ma Po koncertach zbite piony, propsy, po setny raz Na bank wróce znów w te strony ziomal kolejny raz Dobra weź polej i nam, choć miałem bana na [?] Steez [?] grają tu do rana after [Zwrotka 2: Stasiak] Uzależnionych od farmazonów, proszę by zostali w domu To nie dla sławy czy filmików z telefonu I nie ma sprawy jak opowiesz o tym komuś I nie dasz rady być to opowie ci to ziomuś Tu jednak ręce pójdą w górę, tłum ruszy Nim krzykniesz więcej to wpadniesz po uszy Zanim jeszcze zechcesz wykrzyczeć refren Wyrapować z nami zwrotkę lub [?] To wiedz że, przyjechaliśmy tu dla ciebie właśnie I zamierzamy później wybrać się na after Poważnie, tylko jedna jest zasada nieco stara Niech zostanie przy głośniku tylko ten co się tym jara [Refren] Ajajajajaj te aftery.. Ej [?] nam bo paliwa brak Jest czysty rap, mordy cztery Jeden mic, rąk las, dwóch dj Ajajajaj te [?] hejnał Pity litr lub dwa do dna Bity są, cipy chcą Tu kariery, niby zgon ale wciąż pracujemy [Zwrotka 3: Ras] O, kocham to jak Kanye Kim Na afterach śpiewam [?] jak [?] Sceno, whiskey, moje żony obie dajcie żyć Słaby [?] niech zostanie w domu jak chce [?] A jak nie lejesz wody to lej mi na stówe Jestem niezniszczalny do pierwszych kroplówek Nie ma kopii będzie kilka pewnych powtórek Bo tu się nie zaciąga tylko ręczny hamulec To potwierdzi ma ekipa Pięć dni sześć koncertów, jak nie zdychać? Nie zmieniamy nic, u nas ziom, bujam to Do póki rap kręci dupy jak hula-hop [Zwrotka 4: Sokół] Ktoś podbił i mówi że to u niego był bracie Ten melanż z maniurami u lamusa na kwadracie Gębo, weź to wszystko ogarnij [?] sam Eddie Murphy Jedziemy bandą, to nie żaden rambo To boys band, hardcore, dobrany jak rzadko Inny rap, ten sam [?] I jedna miłość brat, napełniony szklanką Jednak nie chodzi o to żeby się najebać I pośpiewać, flotę trzepać i tak dalej jechać Czekaj, bierzemy przelew, oddajemy przekaz Miazga na scenach i peace na afterach [Refren] [Scratche] "lecą wieczory, zabawa, gwar pełne kluby" "w różnych miastach gramy" "gubisz ostrość, wspomnień kalejdoskop" "dziś jestem tu a miasto to moja scena" "chcesz dobre party? [?] z ekipą" "bo dla nas zawsze jest happy hour" [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]