Ski Skład - 0.30 lyrics

Published

0 49 0

Ski Skład - 0.30 lyrics

[Zwrotka 1: Peja] Zero trzydzieści Nie śpię, zbieram myśli Dużo poświęcenia niewyłącznie dla korzyści Przy blasku świec świeżym materiałem w uszach Tworząc nowe rzeczy z podkładem do przodu ruszam Ktoś mówi to fenomen, ja powiem tak se robię Koneser muzyczny, dawno zaufałem sobie Tym charakter swój ozdobie, bo dbam o wymowę Tak jak o reputacje, na ulicy mieć swe racje I pierdolić prowokację, jak Rakim być mistrzem Myśli nie rzeczywiste, chociaż wysoko poprzeczka Postawiona radę dam, słuchaj ulicy dziecka W rapie jest siła, tak było na początku Lata dziewięćdziesiąte więcej szczęścia niż rozsądku W porządku zmęczony, nieraz myślę to już koniec I co mam wyciągnąć dłonie z prośbą o jałmużnę Mam wpierdolić się w próżnię, gówno, może być różnie Plany spisane na kartce z których nigdy nic nie wyjdzie Prawie nic nie odkreślone, po czasie tak se myślę Zblokowany, z problemami, stojąc w miejscu mam zwariować Nisza nie może być miętka, tym się muszę podbudować I opuszczam bocznicę, by kierować własnym życiem Zero trzydzieści, trochę tego życia chwycę Zahaczając o ulicę, które dały mi wspomnienia Czas stanął w miejscu, tutaj nic nie pozmieniam Tak nic nie pozmieniam, nic nie pozmieniam Zero trzydzieści, nie śpię, zbieram myśli [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]