Sitek - Zew lyrics

Published

0 244 0

Sitek - Zew lyrics

[Zwrotka 1: B.R.O] Wiesz, płynie we mnie młoda krew I mam pełno tej weny w środku To nie blef ziomuś to muszą być geny przodków Ja czuję zew ta muzyka to dla sceny podmuch I chyba wiesz, że korzenie nie spłonęły w ogniu łączy nas jedna ziemia ja te więzy doceniam Bo zjednoczył nas rap tak jak język plemienia Jeden świat, jeden rap, jeden track Jedna scena każdy słowiański brat musi nosić to w genach Ja lecę jak ptak pośród Tatr moje skrzydła Znowu niesie wiatr to mój świat pełen wyzwań Od setek lat nasza krew nie wystygła I chodź mam parę wad jestem gotów by wygrać Mówią, że jesteśmy pierwsi do szklanki (co?) Wiedzą, że jesteśmy pierwsi do walki (aha) Widzą gniew który ciągle ich martwi (młoda krew) A ja swoją znów przelewam na kartki [Ref. x2: B.R.O] W żyłach płynie nam młoda krew (hej) W naszych oczach widać gniew (hej) Dziś wyraźnie słychać śpiew (hej) To nie blef tylko zew który siedzi w nas [Zwrotka 2: Z.B.U.K.U] Czuję w sobie zew Jakbym miał pogańskie moce przodków Pozbieram słabych mc's powrzucam ich do kotłów Poczułem to w środku Flow z bitem wybucha Jestem jak wojownik Nie wiem co to skrucha Chodź nie będę ruchał I palił waszych wiosek Wjadę na bicie głosem I imię rozniosę Kamień pada na kosę Kosa pada na kamień Mam dębowy różaniec Pora wymówić amen Typie masz przejebane Mam eliksir świeżości Wyleje go na scenę Już możesz mi zazdrościć To przywilej młodości Donatan mnie ugościł Gość(w dom), Bóg(w dom) wrogom łamiemy kości Mam ogromne ilości mocy Szczególnie w nocy Wtedy słowiańskie dusze Nie znają słowa dosyć Bimber w puchar posyp Wypijmy za równonoc Poczułem w sobie zew A hejterzy niech płoną (płoną) [Ref. x2] [Zwrotka 3: Sitek] Słyszysz jak jadę Hej to nie Family Frost Chodź dla dobrych lasek Mam coś z wanilią Ktoś próbuje szybciej to ja go doganiam I dość, przejmuję szkitę Zawartość wypalam i weź to przeskocz Zarazem weź się pilnuj Skurwysynu łapy na blat Jak gram jak Eastwood Klik, klik bum Nie daje tego pizdom To dzieję się na prawdę Wciąż muszę mówić im to Banowiec będzie się śmiał Jak się sprzeda a Ja mogę tylko patrzeć Jak spada w przepaść Spada w dół Już nigdy nie poleci Nie będzie mógł pieprzyć A takie miał chęci Jebać to Bo nie jeden białas to zdrajca Wczoraj dałbyś się pokroić Dziś byś latał w kawałkach [Ref. x2] Tekst - Rap Genius Polska