Sitek - Ból lyrics

Published

0 128 0

Sitek - Ból lyrics

[Verse 1: Sitek] Brat, powiedz, co masz z życia Ja mam parę ran nie do zszycia Bo jak byłem fair dla nich, mnie chcieli za to kiwać I co ty możesz wiedzieć o wierze nie wierzę Że wiedziesz tu taki tryb życia, bo straciłbyś wiarę w siebie Mówią, że ambicja to ostatnie schronienie bankruta Ja mam tutaj tyle jej, tyle, że nie chroni od gówna mnie Spójrz w moje oczy, gdybyś mógł nimi patrzeć Odległości, które pokonujesz skróciłbyś na klatkę Znam rap na słuchawki i rap na kolumny Mam twarz pełną skruchy, bo nie tak chciałem tu żyć Znam świat co mnie struł i nie ufam ludziom z góry Chcesz spaść ze mną w dół, by później wznieść się pod chmury? Mam w głowie schorzeń korzeń, Boże, bierz mnie do siebie Może to, że wziąłem trochę teraz pchnie mnie pod ziemię Co mam Ci powiedzieć? tu gdzie dzielę teren nie jest spoko Cel, plener, lagi, knagi, dragi nie alkohol [Refren] I nawet jeśli sto par oczu jest na mnie Ciekawe ile stąd miałbyś odczuć o kłamstwie Dla mnie to nie szok, ale odruch co najmniej Nawet jeśli czuję mój ból to jest na mnie I nawet jeśli sto par oczu jest na mnie Ciekawe ile stąd miałbyś odczuć o kłamstwie Dla mnie to nie szok, ale odruch co najmniej Nawet jeśli czuję mój ból to jest na mnie Jest na mnie [Verse 2: Ero] Ja na te linie, nigdy nie żałuję tuszu Jak teraz, gdy przy mnie Sitek i tekst skleję z bitem Buszu Moc liter S Z A C U N E K Wysyłam do każdego mojego człowieka Czekam dzisiaj nie na cud, lecz na sos od dłużnika Wiszę ja, wiszą mi i tak koło się zamyka Prosta matematyka 2 + 3 = 5, nie 4 A ból odczuje ten, kto jest nieszczery Czasem myślę: ludzie sami sobie robią krzywdę Masz ciekawy problem, dzwoń po Ewę Drzyzgę To oczywiste, nie życzę nikomu bólu Mimo to jestem mistrzem w graniu Bolkom na gulu Chcę mieć ten poczet królów na tych banknotach Bez bólu wydawać krocie na tych, których kocham A co tam, jest tak i to se wbij do bani Jeśli nie chcesz cierpieć to też przestań ranić [Refren] [Verse 3: Sitek] Jeśli jutro jest beze mnie, to dałem dupy Bo nie dałem matce powodów do dumy ze mnie Możesz nałożyć mi te ciernie Nie ma minuty, której nie zamienię w pierdolony regres I co się patrzysz na mnie jakbym myślał Że jestem kimś lepszym, bo próbuję tu coś więcej Niż z dziesiony motać setki Ile razy coś przekręcisz, żeby wyszło na Twoje? Fejm nie zmienia ciebie, zmienia tych co mieli skakać w ogień Co jest pięć, jeśli chociaż część może mieć lepiej Czemu więc chcesz blokować mnie, muszę biec przecież Ja muszę biec przecież, ja muszę biec przecież [Refren]