Sarius - ŁYKI lyrics

Published

0 104 0

Sarius - ŁYKI lyrics

[Zwrotka 1] Pluję krwią do umywalki Już nie trzeba mnie podsadzić Znów przyszedłem pobity A wstałem skatowany Blant do herbaty wywołuje u mnie siłę Lubisz rapy to nie pierdol, że ci kuchnię zadymiłem Ej szanuję fajne panny Mówią weź ekipę Nie dzwonię po tamtych Bo polecą fanty w szybę Dobry koleżka diler To byłoby nie miłe Jest piątek i po opcje obce ryje byłyby co chwilę No to może tamtych Są już z jednym świrem Jest zawsze przejebane, jeśli on akurat pije Jak Joe Pesci w kasynie, siedzi we mnie i nie minie Żeby raczej grzeszyć, jakieś rzeczy rozjebać po winie Przepraszam jeśli jeszcze tu jesteście Jeśli dałyście się nabrać, jestem trochę Babyfacem Zanim sobie pomyślicie, że to oznacza coś więcej Wpiszcie sobie to na necie, poznajcie tego mordercę [Refren] Mordor, mordor Mam nadzieję, że spierdalasz gdzie Helmowy Jar Mordor, mordor Twarde, miękkie, twarde, miękkie, moment zrobię tak Mordor, mordor Twoja dziewczyna nie polubi przez to nas Mordor, mordor Dawaj znowu, bez powodu znowu gdzieś pójdziemy... [Zwrotka 2] Chlać, ktoś komuś zarzucił kradzież flaszki Solówka na pół klatki, żeby później się jej wspólnie napić Stary pierdole twoje rapy To dla moich braci [?] [?], idą z nami się nabombić Mój słuchacz jak rodzina, musi wiedzieć, że to moje ziomki Ty krytyk pierdolony, b**h szczerbaty, głupie teksty Prosto w zęby, dzięki i tak lepiej bez twojej ósemki Masz pytanie? Strzelam Jak w twoich bletkach pestki Pierdole was ślizgierki i tak jestem najlepszy Tu nie słychać Hemingwaya jak się wpada na imprezki Nikogo nie oceniam, na ten klimat mam za twarde pięści [Refren]