Sarius - D.Y.H.A. lyrics

Published

0 148 0

Sarius - D.Y.H.A. lyrics

[Zwrotka 1: VNM] Kurwa giń Hejty wciąż pierdolą, jakby im nie skończyła się jeszcze viagra Do dychy za show brakuje 3k, nieraz kkk jak prześcieradła Ty, weź nie sprawdzaj tego bez IQ, nie lajkuj Samego hajpu bez vajbu na majku i zabijam Jak za to wsadzą mnie zgarnę od fanek parę tych ładnych kajtów Jedynym hakiem jakiego masz na mnie jest haczyk w Najku Nic dla mnie nie znaczysz grajku Jaki tron? Jakie czapki z głów? Ty tu grasz o chuj Złap to, chapeau bas, Kung Lao, potnę cię pało w pół [Zwrotka 2: Bisz] To co robię wielu nie będzie siedziało Paradoksalnie sięgnę celu – będzie się działo Zbyt wielu myśli, że mnie łapie... że mnie ma? Oczywiście każdy z nich rację, że mniema Wielu irytuje moich kłów szczerzenie Ale czy obchodzi mnie to? Cóż, szczerze nie Wielu boli, że ten rap nie jest darmowy Mówię ci, jest więcej wart niż hajs ten dar mowy Nie robię tego po to, żeby tę parę tu stów stulić Mojego rapu motor, żeby im japę móc znów stulić Łapię za maskę i biorę pod but, wyje Bane Leci nad miastem Bat, ha mam wyjebane Kiedy wielu wokół kłamie, moje gry są słowne Kiedy wielu wokół ssie, wilki gryzą ciągle Szukałem mianownika dla nas lecz nie wyciągnę go Mam nie tylko ego, ty kolego składasz tylko Lego [Zwrotka 3: Quebonafide] W koncertowym nastroju rozpierdolu recital Styl nielegalny jak drożdżówki w sklepikach Skmiń, jestem przehajpowany, hombre, to tylko przez Krzycha Nie rozmieniam się na drobne, a publika ledwo dycha Dali mi litanie o tym „To już nie tamten Queba Odkąd wpadłeś na legal, no i fanbase się zjebał” Queba się sprzedał, ale zaraz się odkupi gnoju Na ten skład nie ma chuja we wsi, możesz szukać wiatru w polu [Zwrotka 4: Sarius] Moje dziecko Przewiń jeszcze raz, tak zwróci twoją uwagę Do porzygu właśnie tak to będzie kiedyś banglane Jestem dobrym chłopakiem, tylko to powtarzam w rapie „Kejm Hejm”, takbyś przeczytał Kame Hame Jak ganja przy policjantach nie wiem gdzie dorastałeś Chcesz grzać nas jak ciepłe kraje, wolimy inną Holandię Twój sukces ma wielu ojców, dziwne to, dla ciebie fajne Nigdy nie będziesz rodziną, co stworzyłeś tym pedalstwem? Idę po papier, idę na bakier, mama pracuje na drugim etacie Synek rapuje, nie ma go na chacie Jak kiedyś znów wróci to od razu zaśnie Muszę trafić dychę, to mi przeznaczone jest Oby to nie wyrok był, jakoś muszę zdobyć cash Muszę trafić dychę, to mi przeznaczone jest Oby to nie wyrok był, jakoś muszę zdobyć cash Styl 10/10, twoje flow kalekie A do mnie nie ma podjazdu Maile to nic więcej, co jest darmo, bratku [Zwrotka 5: VNM] Który to już raz Kraj cały ten wszerz i wzdłuż zjadę, no ja pierdolę Tak jakbym już dawał mleko, żuł trawę, miał aureolę Papieru w chuj jakbym w drukarni miał wakat na lata Tak jak bankomatach wciąż wypłata, wypłata, wypłata Strzał w dychę jak Wilhelm Tell Zrobił Deemz ten przejebany bit w FL To hit niczym Interstellar i Splinter Cell W znaczeniach obydwóch pięknie to było treściwe Idę się zrzygać, w tych kichach więcej, kurwa nie zmieści się [Zwrotka 6: Quebonafide] Kebonafajda, kto to posprząta? Umoralniać to nie moja bajka chłopcze, no to spontan Będzie jeszcze grubiej, będzie jeszcze grubiej Nakarmimy scenę tu, później lecę na pełnej kurwie Wjeżdża ponownie potwór bragga Wszystko co powiem jest jak Simpsonowie, już na początku siada Umniejsza mi to, że ktokolwiek chce się mierzyć z tym Ten styl buja czarno na białym, a wiggerzy ciii... [Teksty i adnotacje na Rap Genius Polska]