Byłem ptakiem na mostach, Co się w niebo chce dostać I spadałem z hukiem aż na dno. Byłem światła grą, cieniem, Obcym w lustrze imieniem I pytałem lustra: To jest kto? Ale nawet u rozpaczy czarnych dni Powtarzałem w duchu: Panie, dzięki Ci W domach nocy i w nawach, Byle szczęścia móc zaznać, Byłem gotów siebie wyrzec się. I wracałem nad ranem, W pustym ciele spał zamęt, A zabawki mną bawiły się. Ale nawet na klęczniku ciężkich dni Powtarzałem w duchu: Panie, dzięki Ci Byłem tam, gdzie duch ziemi Chytrze bawi się nami, Mówi: Zobacz, możesz zdobyć świat! Biegłem po ... dotyk dłoni, Po paproci kwiat, po nic, Teraz nagle mam 50 lat. Ale póki mi nie braknie nowych dni Będę mówił w duchu: Panie, dzięki Ci Ale póki mi nie braknie nowych dni Będę mówił w duchu: Panie, dzięki Ci Dzięki Ci, Panie.