Robak - Osiedlowi Biznesmeni lyrics

Published

0 60 0

Robak - Osiedlowi Biznesmeni lyrics

[Verse 1] Wpadli po mnie do gimnazjum, bo ktoś skroił lapsów Chcieli przybić mi paserkę i szukali jakiejś Nokii z fantów Ktoś wysypał, że mam telefony z szabrów Ale byłem od nich szybszy i znaleźli tylko trochę hajsu Mama nie mogła się patrzeć na mnie, ja jej w oczy Ale w końcu chciałem własnej floty To jak ją zawiodłem siedzi we mnie jak spryt Który nauczył mnie więcej niż te lekcje czy skrypt Trzeba było sobie radzić, żeby mieć na najbę Starym nie spadało z nieba, więc musiałem kminić własne Typy mieli Clinici, koleżanki na torebki Bo je ciągnęli od starych dzień i noc jak torrenty My wszystko w allegro, z rąk do rąk lub przez komis Karty sim co dwa dni, by nie wtopić Dziś nie jestem z tego dumny, ale to dawne czasy Nie zrozumiesz jeśli miałeś wszystko podane na tacy [Verse 2] Nigdy się nie bawiłem z nikim w narkotyki w sumie Jak paliłem to tylko bez tyty i z fify Kumpel gonił przez sieć sprzęt, by mieć na wódę Aż go przerobili lepsi i przejebał cały budżet Wszystko było do opchnięcia, ciuchy, radia, tele Reszta brała piątki w kredo, by mieć dwa dla siebie Paru poszło w wagi ciężkie, mieli ciężką wagę Nie widziałem ich od lat, już nie spełnią marzeń Jaki nie wpadł by kapitał, to mówiłem, że podwoję Odpuściłem jak zaczęli z Trójki wbijać pod szkołę I nie wpadłem nigdy, potem zacząłem gonić fury Nie chodziło o ryzyko, chodziło o jego skutki Miałem rękę do lewych rzeczy, nie lewe ręce Może przez to dziś nie siedzę i nie czekam na pensję Wierzę, że wjedzie cash jeszcze, spieniężę bejce Ciągle mam w sobie tego cinkciarza z wtedy [Tekst - Rap Genius Polska]