Rap Addix - Nagle lyrics

Published

0 148 0

Rap Addix - Nagle lyrics

[Intro: Junes] Będziesz tańczył przy tym kurwa Zatańcz z nami TrueSzczurs, Rap Addix, DJ Ace, joł [Zwrotka 1: Kidd] Tak jakby wszystko działo się na raz Mam 4 płyty w planach, zero czasu więc nara Życie zapierdala, w przerwie kopie po mordzie Nagle kończę na kolanach z bąblem #Jeżozwierz Masz wolne? Zależy o co pytasz Mój czas - moje pieniądze, chcesz zwrotkę to wbijam Jest high tech (Hi-Tek?) i low tech[?], na mnie mówią Wojtek Mam content, ty share'uj to jak fotkę z browcem Nie jarałem się Sourcem[?], bo zbytnio wiał komercją Ale Main Source na propsie moje drogie dziecko Dziś to przeszłość jak Main Flow, Donte i Hi-Tek Łapie nastrój na zagładę tego co fajne Całą rap grę pozdrawiam dzisiaj środkowym palcem Coś ban*lnie jak na mnie, bo mam tak od zawsze Czas leci jak wózki z dziećmi po schodach Historia toczy koła, ludziom starczy konsola [Skrecze DJ Ace] [Zwrotka 2: Jeżozwierz] Siemasz koleżko, tu dziadostwo dwa zero Trzy dwa osiemnastego w lipcu odbiję denko Deczko dorosłość przełom, chyba nie doszło Ale daje czuć kościom że już nie jestem młokos Wersy znów zmiotą, Kolczasty im starszy lepszy Wiecznie podziemny, Polsat tu trzyma trendy Czasem mnie mierzi, bez tyry nie ma pieniędzy A gdy jestem najęty, dalej nie ma pieniędzy Zgraja wack mc's w godzinę siepie trzy miechy My raz na kwartał gramy jakieś koncerty Starzy i śmieszni, grozimy pięścią jak Craig G Dzieci wolą kolorki, hashtag rapy spod tęczy Tetryk na pętli, zjadłem zęby #Dziad Addix Drodze swej wierny, jak samuraj ostatni Za rap dodatki: ekstra prezent dla panny Ekstra flachy, ekstra szmaty, ekstra fajki [Skrecze DJ Ace] [Zwrotka 3: Junes] Życie w oka mgnieniu stało się inne Wczoraj piłem, dziś nie pije, w końcu żyję Mówią o mnie wiele rzeczy głównie chujnie Ale milkną jak słyszą co teraz u mnie Czasem jedno zdarzenie zmienia kąt patrzenia Wczoraj nie ugięci, teraz coś nas zmienia Ja nie lubię siebie z wczoraj, tak codziennie Może dlatego tak spieszę się kochać siebie Może to progress, bo staram się być lepszym gościem Ale ciągle padam na deski Z dnia poprzedniego coś się przystawia Nowy Junes staremu się przedstawia Hartuje jak stal i zbieram do kupy Ten błahy świat potrafi to odwrócić Coś jak wczoraj, chciałem się położyć w piach Ale coś pykło i nagle chce zdobyć świat