Rap Addix - Gniazdo lyrics

Published

0 131 0

Rap Addix - Gniazdo lyrics

[Verse 1: Jeżozwierz] To TrueSzczur, nie truskul, czy my brzmimy jak Smarki? Łyk anarchii dla rapgry, nikt nie szuka wydawcy Samowystarczalni, pchamy w uszy kawałki Błyszczą dzieciaczki, lecz to świetliki, stary Rap Addix drą japy świadomi tej mocy Chcę siebie przeskoczyć, wszystkie płyty to płotki Nie mam krążków złotych, żaden to, kurwa, zaszczyt Sapać komunały dla masy każdy półmózg potrafi Muzyka popularna - wybacz, musisz trzeć skronie Przenosimy chorobę zwaną "pogłówkuj trochę" Pcham pułapkę pod Troję, nośnik jest kasetonem Niosę powietrze morowe, jestem szczurem, więc mogę Kładę połogiem zastępy kiepskich, gryź ziemię Czyścimy scenę, od zawsze cel jest jeden Jednowymiarowi? No co Ty? Tematy są ze trzy Jebać scenę, socjologia plus jesteśmy najlepsi [Verse 2: Kidd] Tu Kidd - CHa - U - Jot i TrueSzczurs ekipa Ustaw kamerę, a nie zobaczysz nas Robię rap, bo przychodzi mi ot tak, wielkie rzeczy Żaden powód, żeby przez to stać na podium, dzieci Pustynne hieny, "Umieram z beki EP" Bo im dłużej w tym siedzę, tym więcej się śmieję Rat Addix, lecą drzazgi Ci w pizdę, sprinter Mam tą ksywkę, bo Miyagi mówił "Kid, bądź mistrzem" Don't look at the finger, idąc za klasykiem Enter the rat zone, poczujesz różnicę Rap jest po to, by mówić ciotom, co o nich myślę A nie żeby głupotą się odnaleźć w przemyśle Jak pomyślę, jak dziś dzień działa ta scena Widzę selfie po koncertach w wiejskich dyskotekach Nie wyjdę z podziemia w przeciwieństwie do cieci Na zawsze odrzucone komercyjne oferty [Verse 3: Junes] Kanałowe szczury, sprawdź mnie i moich ludzi Te mądrzejsze zwierzęta, złośliwe z natury Zapadł zmierzch w krainie naszych wrogów To młodzi i cierpcy przyszli, weź ich obudź Tacy piękni dosłownie, że uśmiech im rzednie Bo ich sny sny sny przerwie midnight express Właściwe proporcje chamstwa, erudycji Witaj w Hoaxxxce - to, kurwa, jest mój dyspstryk To jest Mekka wszelkiego ścierwa stąd I albo nie ma mnie, albo człowiek słoń Choć mam dystans do tego, to nie ucieknę Będę dalej znowu szukał serca w mieście Po raz setny płytki oddech na zakręcie Czuję niemoc, bo robię to już nienamiętnie Ale wjadę tu jak Abrams w kamuflażu Podpisano żaden [?], szczur z kanału, Junes