Rap Addix - Spierdoliłem to lyrics

Published

0 188 0

Rap Addix - Spierdoliłem to lyrics

(Jeż) Ile prywatnie wpadek, tyle siwych na skroniach Mocno stratnie wypadłem przez podejście na ot tak Brnę w kłodach, jak w bagnie postać na niskim HP Gniecie życie obcasem, coraz mniej cieszę japę Następstw nie zwalczę, szanse kurczą się znacznie Za nikłym światłem idę, co mi zostaje Bezruch? nie człowiek, wreszcie wyrwę co moje By spokojnie odejść kiedy wyłączę zwoje Weteran wojen ze swoja własną psychika Niejeden to wie, jak rano wkurwia cię wszystko Rzygasz nad miska, to nie po alko czy narko Choć alko i narko daje na moment radość Patrzę w twarz braciom, bruzdy im żłobią skórę Zmęczeni szumem i ciągłym parciem pod górę Jednak ja to wiem jak pierwsze Sunz of Man Ze stawki koniec może skończyć na przodzie (Laik) Chcieli żebym to spierdolił, życzyli mi źle Dawali mi w tym fory, ty kurewski gest Nigdy nie wychodzę z roli, to najszczerszy tekst Jaki dałem do tej pory i z tym zrobisz co chcesz Matka trzyma łzy w ryzach, wpadam raz na rok Stawia obiad i się pyta co dalej? #ragnarok Moja jazda trzyma psy na smyczach, mam w genach slalom Zrywam flagi, pale mosty, ale dalej stoję za mną Dorośnij, mówią mi, stęp kurwa nie galop Są żałośni jak śmieć, co reza beja pod bramą Dorośnij! wypierdalaj, biegam z kijkiem Może życie jest jak szmaragd znaleziony za winklem Rysuje go na kartkach, ścieram o asfalt Próbuje rozgryźć kontur, przysuwam do światła Znika mi w kałużach, brodzę dłońmi po ich dnach Chodzi o te żeby szukać, dlatego to dobry rap (Kidd) Nie wiem co bardziej cię zmiażdży, tytan pracy z Rap Addix Czy mój esej o sukcesie w rap grze, tytuł Rap Addix Spierdoliłem to, mogłem dzisiaj pisać książki A tak drugie nine to five to rap dla pseudo mądrych Zapytaj się mojej zony kiedy bywam spokojny Kilka win, kończę spawem przytulony do podłogi Mam momenty, a wtedy lepiej nie stać bliżej Przez nienawiść plącze, klnę, tłukę szyby i wyje Mówią Kidd spierdoliłeś, znam biznes od wewnątrz Prymus z ulicznym credo, chuj w dupę raperom Jeszcze niezłe się przejedziesz na tej czapce z daszkiem Wierząc w scenę skończysz sam, zbierając do niej na flaszkę Wszystko albo nic, otoczkę pozostawiam plotkom Ze to dobre podejście pojąłem lecąc nad Tokio Spierdoiłem cos cioto i tak nie chce tego cofnąć Chcesz naprawić swoje życie? synek wyskocz przez okno (Junes) Czasem jestem sam w tym świecie pomyłek Wtedy częściej chlam, żeby zapomnieć na chwile Że to co mogłem w życiu to spierdolilem I mam z tym problem, gdy w lustrze sie widze Gdybym mógł cofnąć czas, to bym wrócił, ale Czasem nie wiem czy to nie jest tyko pusty frazes Tu tkwi diabeł w tych szczegółach postępku Jestem chamem i nie umiem być już tego częścią Wiele osób zraniłem bez błagania o odpust Nawet nie wiem kiedy moje życie ukradł oszust Często robię cos czego nie chce, by dawać Im szczęście i później cierpię w tych układach Niewiele osób zna prawdę, bo się obawiam Ze stracę akceptacje, gdybym to okazał Prawda jest okrutna, gdy jej nie poznasz Czasem pamięć jest krótka i zawodna A ja chce być przy nich choć nie umiem nie ranić I nie czuje kto w życiu jest za sterami Czasem chce tylko przejść to pójść w obojętność Ale dla nich bym oddal życie mam tego pewność [Tekst - Rap Genius Polska]