Racuch drapol - Absurd lyrics

Published

0 185 0

Racuch drapol - Absurd lyrics

Społeczeństwo ludzi w miastach zmanipulowane przez rządzących kłamców państwa, codzienna medialna papka wpierdalana nam każdego dnia i ta tania sensacja na sprzedaż, wielu przed nią już dawno się nie opiera podana amnezja zbyt głeboko ich wciągneła, nie rozróżniacie nawet czym jest prawda a czym ściema, siema jak sie masz pyta sie kolega miewam się jak w locie mewa, łapiąca pod skrzydła wiatr wzbijam się na wyżyny swych możliwości by każdą sekundą wyprzedzać to bagno wir żeczywistości, niby jesteś katolikiem a w święta nie pościsz, powiedz mi za czym ten pościg jest chyba nie rozumiem juz dlaczego ludzię jedno mówią a robią drugie, absurd to szara codzienność naszych czasów gdzie wiekszaść znas w utopi się topi próbując swe smutki zatopić Absurd poco pierdolisz jak nie znasz faktów poco chcesz mi nastruj psuć przez całe miasto aburdu multum krąży wokół nas znów Takich jak ty rozpierdalam w swoim destrukcyjnym tańcu Pytasz czy jeszcze się spotkamy nie wiem do okoła pełno syfu a ja pośród niego nawijam na bit jak we mgle zaślepione dziecko bez mamy powiesz mi że to nic z tego diagnoza wystawiona portfel suchy kasa wyłożona czasami czuję jakby to było złudzenie odlatuję zakładam słuchawki puszczam bit i siadam i nic nie gadam tak jak od lat to robię siedzę znowu przed kompem od rana do wieczora ta sama wersja myszka w dłoni pot na skroni obok telefon dzwoni a na polsacie reklama reklamę goni długopis w dłoni na kartce coś bazgroli ruszam dupę zamykam chałupę klucz do kieszeni wkładam wyciągam szlugę odpalam i znowu jaram do samochodu wsiadam i jade nara