R-Ice - Światła na ul. Piłsudskiego lyrics

Published

0 406 0

R-Ice - Światła na ul. Piłsudskiego lyrics

Marek miał pracę i kilka marzeń Jak każdy facet, miał plan jak się zestarzeć Chociaż ciężko było z czasem, praca, dom z dzieci trójką Piękna żona, chwile z nią, i tak w kółko Chciał być kimś innym, bo w duszy miał dziecko Marzył o byciu aktorem, często nie mógł już spać przez to Oglądał wszystko co zrobił Quentin Znał całe "Pulp Fiction", od deski do deski I wierz mi, miał szansę nie tylko marzyć Choć był śmieszny gdy przed lustrem ćwiczył mimikę twarzy Kochał żonę, mówił że jeszcze pokaże Kiedy śmiała się z jego filmowych marzeń Miał 30 lat, kiedy wygrał jeden casting tu Serial na dwójce i on w jednej z głównych ról Szedł na pierwszy zdjęciowy dzień Niemal biegł dziś, bo spełniam się jego wielki sen Na Piłsudskiego na światłach, leciał jak głupi Nie pomyślał, że 'beemką' jechał dzieciak co się upił I nie wróci dziś do domu, nie zrealizuje pasji Nie zobaczy już żony, i na chuj był ten casting Czarny wóz, krew, gorący asfalt Ciała dwóch kobiet i ciało Marka I szok mieszkańców, krzyki dzieci, brudna prawda Scena jak z filmu, w końcu chciał w jakimś zagrać 2 Kasia, to piękna kobieta na studiach Co na bieganiu spędzała swe popołudnia Dbała o siebie, jadła zdrowo i mądrze Nie chciała być modelka, chciała tylko czuć się dobrze Miała swoja codzienną trasę w mieście Czasem ciężko było z czasem, zwłaszcza kiedy miała sesje Dziś była tuż po niej, wolny dzień spadł jak z nieba Wszyscy leczyli kaca, gdy ona poszła pobiegać Tańczyła na imprezie studenckiej wczoraj Wszyscy pili jak jebnięci, ona nic w ciągu wieczora Poznała Kamila, chłopak z roku chciał z nią uciec Milion razy z nim tańczyła, poczuła w sercu ukłucie Nie był jeszcze tak bardzo pijany Kiedy mówił jej, że chyba jest już w niej zakochany Ona chyba też, choć on miał głupich kolegów Od rana o nim myślała, podczas całego biegu I kto by pomyslał, że on jest tak blisko Gdy biegła przez Piłsudskiego, wiesz już wszystko? Kurwa, jak to głupio się skończyło Zabił ja chłopak, co wczoraj wyznał jej miłość 3 Gosia siedziała w pracy, jak zwykle za biurkiem Piła kawę, gdy usłyszała komórkę Zadzwonił Łukasz, mąż, miał złe wieści Mała Julka ma gorączkę, ponad czterdzieści łza przemierza jej policzek Bo jej dziecko w szpitalu walczy o życie Wybiegła z pracy jak błyskawica Od samochodu dzieli ją tylko ulica Stała na światłach, przez dłuższy moment W duszy krzyczała "gdzie jest kurwa to zielone?" Do szpitala miała z 15 minut Może mniej, w końcu to nie godziny szczytu I gdy tylko kolor światła się zmienił Ruszyła w stronę auta, odrywając się od ziemi Z Julką dzisiaj dobrze, z jej ojcem gorzej Bo poradzić sobie w życiu bez żony ciągle nie może...