R-Ice - Dziś Się Bawmy lyrics

Published

0 617 0

R-Ice - Dziś Się Bawmy lyrics

[Zwrotka 1: TMK aka Piekielny] Jest druga w nocy, nie pytaj mnie o życie Pewnie znów nas zaskoczy, gdy wstaniemy o świcie Patrzysz mi w oczy? to wiesz że się boję Czego? nie wiem sam, znów zachowuję jak pojeb Czuję gniew, więc nie mów, że nie mam uczuć Słyszę śpiew, ktoś zagrał melodię smutku I buntu nam trzeba, to my - dzieci granic Lecz chyba ten z nieba ma nasz sprzeciw za nic Jakoś leci, zamilcz, jeśli widzisz że coś nie tak Dziś się bawmy, nie mów nic o poetach Jest już druga, śpiewaj, ludzie są martwi Za oknem nuda, drzewa i pusty parking Pamiętam, że mieliśmy do nieba mieć blisko Wiem, mieliśmy plany, ale dziś jebać to wszystko Bawmy się, to śmieszne w sumie Tylko ja i ty, ludzie bez sumień I nie rozumiem, wolność chcę zobaczyć A traktują nas jak trędowatych Co ? my nie możemy się bawić? Pieprzyć was i waszą pieprzoną zawiść [Refren: TMK aka Piekielny] Dziś się po prostu bawmy, bo nie mamy szansy świat znów nas załatwi i stłamsi To nie żaden zaszczyt, że stawiają baszty Gdybyśmy tylko byli trochę starsi Dziś się po prostu bawmy, zmartwienia zostawmy Jedyne czego chcemy dziś to zachwyt To nie żaden zaszczyt, że zapał w nas zastygł I przemawiają do nas dzisiaj błazny [Zwrotka 2: TMK aka Piekielny] Jest trzecia w nocy, kończy się wódka Szlak po następną, choć poprzednie średnie w skutkach Cenie ten dramat, weź polej i odbij A cienie na ścianach, w rytm chorej melodii Dziś tańczą, pijmy do woli za nie Chociaż to trochę boli, że to chocholi taniec Miałem przesłanie, dla tej planety całej Wypiłem trochę, znowu o nim zapomniałem Bawmy się, to też niezły przekaz Zostawmy sen, bo śmierć już na nas czeka Krew płynie do mózgu, i mamy tylko chwilę Zanim zabije nas na śmierć pieprzony wylew Nie zamkniemy im ust, nie zamkniemy im oczu Ale mamy w sobie luz, którego nie mogą poczuć Mamy moc, mamy wiarę i szansę na lepsze dni ślepy los, odzyska wzrok, i pokaże nam gdzie iść [Refren: TMK aka Piekielny] [Zwrotka 3: Rover] Przyłóż nóż do tchawicy, nigdy nie będę tym kim chcesz Boże, ściśnij amulet, Twój syn idzie na bitwę W prawej dłoni garść ziemi, którą ojcom w twarz sypnę Bo sprzedają naszą Polskę, każdy za własną miskę Znów przyjdzie zima, po niej nadzieja na wiosnę I kolejną wiosnę, z tą samą wiarą, że błądzę Z tym samym pasmem przez potencjometr napięć Bo każdy mój związek kończył się przed czasem Zawiść wkłada kij w szprychę, pada napęd A każdy z nas walczy o to żeby wygrać z czasem Zabawa w Boga, bogami na ziemi Wobec śmierci na równi, wobec nieskończoności skończeni Biegniemy, bawimy się na tyle Ile czujemy się wolni nim upadniemy od kolki I zarzygamy chodnik, bo bawić się to pić A jak żyć? (Nie jestem Twoim ojcem) nie wiem.. [Refren: TMK aka Piekielny]