Quebonafide - Ciuchy, kobiety... (SB Maffija Remix) lyrics

Published

0 470 0

Quebonafide - Ciuchy, kobiety... (SB Maffija Remix) lyrics

[Zwrotka 1: Solar] Mam duże potrzeby, ogromne ambicje Rosną wprost proporcjonalnie Ciuchy, kobiety i hajs. Chcę harem, skarbiec i szwalnię Nie słucham polskiego hip-hopu, bo dla mnie to nie jest hip hop Macie miłość z Tindera, hajs od matek Ciuchy z lumpeksu, przewózkę jak Rick Ross Ilu z was nie ma na szlugi, ma długi A nawija, że swag jest przejebany A ja nawinę dopiero Jak będę częstował przechodniów e-papierosami Weź się ogarnij, szmato, bo skończysz jako lokalny support I weź się ubierz jak człowiek, bo twoja szata czyni cię szmatą Sushi, confetti i hype, te suki kochają nasz rap I chcą się ustawiać tu nawet, jak wiedzą, że dla nas są tylko na raz Ja się nie czuję jak gwiazda, ale spoko, że dla nich jestem nią SB Maffija bad boys, nawet Future to przy tym przeszłość jest [Zwrotka 2: Białas] Kobiet to my mamy stąd po Hel, a szafa pęka mi od Prosto Wear Miało być Louis, Gucci i Prada, lecz póki co trzeba się ocknąć, well Raperzy to zwykle są próżne postacie, które nie lubią nauki (grzeszą) 2K14 był tak pracowity, że nagraliśmy z Tombem Booking (w miesiąc) Spotykam starych znajomych "Siema, jak leci?" Podbijają, pokazują zdjęcia dzieci Bieda ich wkurwia, wkurwiają kobiety Jedno, o czym marzą, to przestać nie pić Zbierają na fury, jak zaczarowani chcą szczęścia A jedynie przeklinają, że nie mają na nie zaklęcia I śmieją się, że brak mi celu, bo wyglądam jak w liceum Ziomuś, tylko to, że noszę dres, jest u mnie po staremu Świat się zmienił w oka mgnieniu, penga z live'ów i wyświetleń Muszą stawiać na mnie w ciemno, to mnie stawia w innym świetle [Refren: Danny] Nawet ubrany w purpurę wciąż czuję smród Każdej złotówki z ręki zimnej jak lód Nawet ubrany w purpurę za kilka stów Wiem, nie kupię miłości jak Jerzy Stuhr Jak płacę martwym królem, nie chcę reszty znów Prowadź mnie tu do wyjścia, okrętowy szczur Jak płacę martwym królem, chcę tych dziwek To stawaj pod ścianą, od przyjaciół bliżej już tylko wróg [Zwrotka 3: Tomb] Kobiety, ciuchy i hajs dla mnie To jest jak "Mówisz i masz", skarbie Chodziłbym w Stussy i Carharcie Lecz w Sto pro tu przecież mam fajnie I moje Jordany, to moje G-Shocki To moje Lacoste'y, to mój Caravelle Jeśli ten hajs Ciebie nie przekonuje To jest proste, skoro tu zgadza się Tusz kładź na mnie i w skórę se wejdź moją To będziesz w ogóle miał treść Wiem, że przyziemne marzenia dziś spełniam Lecz kiedyś przecież je snułem na dnie Wiem, że chcą przez to przejść mnie Bo moja droga autentyk - jestem nią No i pieprzę los, no i kręci to No i niech wyjdzie z tego tu s**tape sztos Wszystko się zmienia, powietrze po burzy Dziś każda klientka chce mnie obsłużyć Na mój temat pogadajmy teraz To może Cię coś ta lekcja nauczy Jestem tu jeden nawet, jak rap grę se zbierzesz do kupy To tak jak napiwek, bo mam ochotę se resztę wyrzucić [Zwrotka 4: ADM] Muzyka - jedyne, co mi dała, to kopa Ale wiem, że czeka na mnie chwała i flota Znów będzie przechlana sobota To jak gra w p**nosach - przejebana robota Wkręcanie kobiet - jestem za tym Każdej z nich rzucam śmieszne gadki Coś w stylu "Jesteśmy stworzeni dla siebie, jak Ken i Barbie" Chcę wiele mieć, a póki co z butelką siedzę Za własny sukces walnę sobie setkę; Tede Ta dupa obok mnie to moja nowa żona Dupa z wyższej półki, wysoko postawiona Tak sobie tu żyję łaki, marsjanki znają moje wszystkie tracki Dla mnie to są niegrzeczne lalki Każda powinna się nazywać Chuckie Ciuchy, kobiety i hajs (ADM) - to drugie leci na niego I zdejmuję z nich to pierwsze nawet, jak nie ma tego trzeciego [Refren: Danny] [Zwrotka 5: Quebonafide] Wszystko dobre co się dobrze kończy Na ogół piszę od happy endów Jeden szczegół może zmienić wszystko Jakbyś dodał "the" przed nazwą Weekendu Więcej względów, więcej poszlak i więcej błędów Uwaga gorąca, mam się czas odkuć Bawisz się mną, kotku, jestem quebkiem nerwów Się nie przejmuj, stalowych nerwów jak Logan Od przegranej płyty do veni vici (kici kici), nici z neurologa Tu czasem się obejść smakiem, choć bez niesmaku się nie obędzie To jest rzeczywistość, masz nic albo wszystko Jestem monoteistą, wierzę tylko w siebie To główny ingredient, nic nie wiem o tym ale przepis na sukces Wolę być pewien niż mieć mądrość po szkodzie Wszystko wychodzi, wolę zostać głupcem Nowe fury, nowe ciuchy, stare miasto, to tak mi zryło łeb Chcę mieć spokojny puls, totalny luz A nie płacz za czapką z piór, mów mi Jamiroquai Ciągle na tej samej zajawie, ciągle ta sama radocha Chociaż mniej mnie to śmieszy, to nieźle się bawię Mam asa w rękawie nawet w tank topach Takie bezprawie, się żyję, jak stracę, odbiję sabotaż Voulez vous coucher avec moi? Prędzej dolecę do gwiazd na stopa Sztuki chcą dotknąć rapera teraz Ale gdzie jest mój dystans Potrzebuję cię jak chwili wytchnienia Nim wyzionę ducha jak egzorcysta Reszta jest jak dotychczas, marzenia i koszmary jak Meek Mill Dziewięćdziesiąt dziewięć problemów i każdy to dziwka Nie masz wyjścia - hit me! [Hook] I got 99 problems I got, i got I got 99 problems 9...-9...-9...-99 problems [Outro: Danny] x4 Ciuchy, kobiety i hajs Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska