Q (PL) - OVZV lyrics

Published

0 343 0

Q (PL) - OVZV lyrics

[Sadzik] (Szukasz wyspy, płynę pod prąd Oazy wyspy, pogłębia mój ląd Szukam wyspy, płynę pod prąd Oazy wyspy Ruszaaaam) Tylko to ten błogostan, bo jestem tu Gdzie wolno tylko bogom stać To jest mój poziom ego, mogę wrogom dać Flow, nieskazitelne tempo, idę w pogoń za nią To nie enklawa spokoju, bo już natura mnie zdradza To nie plugawa część tronu, bo porwała ich Oaza (Oaza...) Taki piękny widok tylko na obrazach To nie wyrok szukać Ciebie przy ołtarzach I nie pomogą modlitwy, dotyka jak zaraza (zaraza...) Świat mi się widzi w bestroskich kolorach I leżeć na Fiji, palmy, Whisky i Cola I na nic nie liczyć, pisać jak Safona I patrzeć wciąż na lustra wody jak Mary Czekam na ten prąd, drogą mleczną na zenicie Zwinięty niczym kwiat lotosu łączę dwa światy Niech ta moja świątynia losu nie strąca na straty W głowie mam plany na świat, to mój wodopój Bez niej[?] na Oazy nie możesz zabrać Każda kropla niezbędna jest... (jest, jest, jest, jest) (szukaj Oazy spokoju gdzieś) [Hook Q] Ja ruszam tam, błogostan, wcielam plan Z Bogiem Ra nowy świat bez tych skurwiałych ran Bez tych krwawiących ran Bez tych skurwiałych ran Bez tych krwawiących ran Bez tych skurwiałych ran [Q] Oaza w moich planach Oaza Oaza Stwórcą będę, Bogiem, wspólnie z Ra wychylę sobie (Ha) Ambrozję, jeszcze po jednym i w drogę (zróbmy to porządnie) Kurwa, Ra, co ty nie powiesz? Jeszcze raz Nowy Porządek, przez sześć dni Urządzę sobie świat Bozon X'a w głowie mam W bani wixa, Neuro-burza Bo pomysłów mam bez liku Siódmy dzień na Machu Picchu spędzę Siedzę sobie tutaj wsród odurzonych Koką Inków, obserwując gwiazdy choć widok każdy To z tej perspektywy jak po Ecstasy ziom (Jak po Ecstasy, jak po Ecstasy ziom) Wbijam trójząb jak Posejdon Podpieram się i podnoszę tron Jak stanu mąż w mych rękach rod Bić lisem, lwem #Konrad Wallenrod Aha, Konrad Wallenrod Konrad Wallenrod When i die When i die Ha If i die If i die Ha When i die When i die Ha If i die If i die Ha When i die If i die When i die If i die When i die...