Pyskaty - Słoń/Sarius/Pyskaty lyrics

Published

0 99 0

Pyskaty - Słoń/Sarius/Pyskaty lyrics

[Zwrotka 1: Słoń] Kurwa mać jak to możliwe, przecież wokół było pusto Wspomnienia z tamtej nocy nieraz nie dawały usnąć Dzień miał skończyć się burzą, gorący lipcowy wieczór Logo Miami Heat wciąż kleiło się do pleców Jeden z ex-kolegów mu zaaranżował fuchę Zanim trafił na budowę handlował prochami w klubie Chciał mieć furę i subwoofer, fajną dupę jak na filmach Szybko skumał że wśród wilków trzeba mieć naturę wilka Mafijna zajawka prędko zmieniła się w gówno To nie Gangsta's Paradise do chuja, a on nie jest Coolio Prawie skończył z kulką we łbie, w jednym z płytkich grobów Zmienił branżę, miał już dość, chciał stabilizację, spokój Podjechał samochód, wszystko grało jak zawsze Kierowca Mercedesa miał na gałce biegów czaszkę Kiedy byli już za miastem, poczuł na szyi pętlę Skumał że na światło dzienne wypłynął jego sekret [Zwrotka 2: Sarius] Mogłeś być w tak wielu miejscach, tylko kurwa nie tam Ile chciałeś tak uciekać zdrajco, gdzie towar masz? On dobrze pamiętał jaki wykręcił wał W jego głowie już projekcja no i dochodzi strach Teraz Mercedes i kark co mu przypomina morał Nie tańczysz ze świniami najgrubszego salcesona Alko się lało, białko tak jak karta kredytowa Życie mu bardzo łatwo przechodziło obok nosa Dowiózł towar, a że nieźle kopał Poszedł się odlać do klopa Słyszał w kuchni rozmowa - "Córka śpi w pokoju obok!" - "Dzwoń po babkę niech ją weźmie, będę się tam ruchał z Tobą" sh**, takie życie to jest katastrofą wiedział Coś tam nie pasuje, to jak słuchać tańca go-go Nagle jakby słowo w środku usłyszał swe imię Zdanie "Wezmę córę ale zostaw kokainę!" Stłukło mu lampkę czerwoną i nie kurwa z winem Wbiegł do kuchni, skontaktował podłogę z jej ryjem W całym tym amoku przyciął jeszcze gacha w szyję I zabrał towar co mu go kazali wcześniej przynieść [Zwrotka 3: Pyskaty] Typ za kółkiem to Maks, bo dawał max tydzień Na spłatę długów zanim zwykł pociągać za cyngiel Stąd ta czaszka na gałce biegów A to że Maks był na max wkurwiony to raczej szczegół On lub ja, prosta matma Tańczymy tak jak los nam zagra Ten głos w głowie był jak rozkaz diabła Kosa w żebra, ostatnie tango Maksa To było z dwa lata temu, pierwsza zasada Nic nie mów, druga zasada to nic nie rób Znikaj, przestań oddychać, nic nie bój Bo najważniejsze to nigdy nie oddać im steru I tak zapadł się pod ziemię Jak się udało zniknąć? Nie wie, nie może być pewien Zaczął tyrać na budowie za grosze Aż jego ex odeszła z jakimś typem co gonił proszek No a teraz ta wiadomość, kurwa Był pewny że Max poszedł z G-Klasą na dno Aż mózg mu się skręcił jak turban SMS przyszedł z telefonu Maxa, bagno [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]