Puls - Nie tak miało być lyrics

Published

0 184 0

Puls - Nie tak miało być lyrics

[Verse 1: Jendras] Znów zaufałem kurwie, nie wiem co mnie podkusiło Ten w cudzysłowie związek był jak pierdolony wyrok Chociaż czułem do niej miłość, teraz czuję tylko pustkę Nigdy więcej suko nie staniesz przed moim lustrem Nie tak miało być, jednak czasu nie chcę cofnąć Wyszło szydło z worka, najwyższy czas dorosnąć Zostawiam Cię za sobą, bo nie ma o co walczyć Nawet mnie nie proś, nie dostaniesz drugiej szansy Teraz, wchodzę do studia i przelewam to na pętle Ślepo oddać serce, ja mówię - NIGDY WIĘCEJ Chciałaś zabrać rękę kiedy oddawałem palec Z każdą kolejną minutą przy Tobie traciłem wiarę Otworzyłem oczy i poszedłem w drugą stronę Teraz, środkowy palec pokazują moje dłonie Nie tak miało być, ale żyć trzeba dalej Nie pozwól dzieciaku byś robił za ofiarę [Ref. 2x] Kiedy Twoje plany znów lecą na dno Wtedy bracie mówisz - nie tak miało być Nikt nie obiecywał, że w życiu będzie łatwo Znam to uczucie bo - nie tak miało być [Verse 2: Golan] To był grudniowy wieczór, kiedy piłem ziomka zdrowie W pewnej chwili jakby ktoś mi strzelił w głowę Powiedział sory, nie mogłem się oprzeć Silniejsze od woli jakieś pierdolone gry uczuciowe Kurwa, przecież to jest chore, wzięła górę sztywna faja Chyba jak Cię całowała to urwała przy tym jaja Opadła mi kopara, bo na nią miałem wyjebane Ale kurwa po Tobie się tego nie spodziewałem Miałem Cię za przyjaciela, tego zaufanego Ale po tym już wiem, że takiego ma się jednego Właśnie on powiedział mi - "oni widują się stale" Ale ja wierzyłem Wam, Wy uwierzyliście w zdradę Z żalem, skreśliłem Cię z mojego życia na amen Jednak szacun dla Ciebie, że sam mi się przyznałeś Nie tak miało być, jak złe sny wpuszczam to w niepamięć Witam nowy dzień i żyje nim dalej [Ref. 2x] [Verse 3: Junior] Środa, 5 stycznia, popijawa w mojej klice Freestyle'e na bicie, bawimy się znakomicie Walczyliśmy jak rycerz, kieliszek znowu w górę Traciłem świadomość, zrobiłem awanturę Nie pamiętam nawet jak doszło do wydarzeń Na klatce darłem japę, groźby, spiny z sąsiadem Drzwi rozjebane, kilkanaście kopnięć Rano podniosłem banie - obudziłem się na Kolskiej, Co ja tutaj robię, myślę - ja pierdole Czarna opaska zapięta, będą brali mnie na dołek Artykuły w protokole, ja kratami ogrodzony Wyszedłem siódmego w piątek, zajebiście wkurwiony Słucham z opowieści, co działo się po części Przybiłem pionę z typem, przeprosiłem za te błędy Może dojść do tragedii, jak na umór pijesz Nie tak miało być, zrozumiałem i żyję [Ref. 2x] [Scratch Dj Soina]