Przybysz - Paraliż lyrics

Published

0 94 0

Przybysz - Paraliż lyrics

[verse 1] Swoje sny, swoje sny. Czasem czuję, że przestałem je już gonić i Krok robię w tył. Płonie splif. Polej mi chcę zapomnieć o tym dziś Nocny syf. Happy End się nie zdarzy. Hajs na barach stary Od progu tępe szmaty, ich push'upy nie pozwalają poznać twarzy; balaklawy Widzę z dala zarys jakiejś sztuki. Czuję zapach, ale się dalej staram przebić W głowie szkarłatny kolor jej bluzki. Ja przed barem; krwawa mary Drink sprawia, że mi jest za ciepło. Idę na zewnątrz. Wracam od strony kibli Mijam upadającą czerwoną piękność, wali głową o beton; karmazynowy przypływ Karetka wjazd na klub. Diagnoza paraliż od speed'a W bletkach, shotach każdy tu strach w oczach zdławił natychmiast W naszych nawykach krusz, roluj, ale wiesz już to Skurwysynu każdy ma swój rozum, ja nie puszczam sterów z rąk [Hook] Choćby świat przestał się kręcić. Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Przyszłość w ręku, zaciśnięte pięści. Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! [Verse 2] Ciężki sen. Dech zapiera jakby przygniotły mnie gruzu tony w dół Lekki stres, cały w nerwach. Przytomny mózg, upośledzony ruch Jęki w tle. Chcę to przerwac. Kurwa! Nie mogę spory trud To pętli się. Niemoc w rękach, chcę się pozbyć głosów z głowy już To się kłębi gdzieś w środku. Męczy co noc znów. Lęki pośród paranoii Szyderczy śmiech, ostry krzyk dźwięczy gdzieś wokół tej agonii Ustał jęk. Biorę dech, siadam na łóżko znów sprawny w pełni 4:20 nie mogę zebrać myśli. Jebany paraliż senny Sięgam po bletki susz kręcę. Spalam nerwy Coltrane gra Powtórka skręcam z resztki. Kładę się chcę spokojnie spać W głowie stan przepalenia. Myśli: ile mi wpierdala nerwów to Jebać neurotyczność! Trzeba żyć mimo wszystko. Nie puszczam sterów z rąk [Hook] Choćby świat przestał się kręcić. Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Przyszłość w ręku, zaciśnięte pięści. Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! [Verse 3] Wstaję rano, kutas stoi twardo; pierdole cały świat Życie to dziwka od Illmatic, chcę w pełni tej szmaty połknie do samych jaj Znamy smak wkurwienia. Na koncie stagnacja, już nawet nie liczę drobnych W Polsce to standard. Bark siana to bezruch; stephen hawking Mijam codziennie najebanych za błędy. Paraliż, a każdy miał plany być wielkim Każdy łyk zabija ich od środka. Nie mogą iść bez obaw są blisko klęski Podziemie? Ledwie piszczy słuchacze chuja warci nikt się wybija nad rutyny Raperzy? Wielkie pizdy. Plują się, łechtaczki pozaszywać; Kwiat pustyni Wszystko stoi w miejscu. jebany paraliż Sam gdzieś gubię trop tak jak wielu stąd Ale krew płynie w moim sercu Wciąż podążam dalej za nim Bez Twojej aprobaty mam w dupie to. Nie puszczam sterów z rąk suko! [Hook] Choćby świat przestał się kręcić. Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Przyszłość w ręku, zaciśnięte pięści. Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie! Nie zatrzymasz mnie! Nie!