Przemysław Gintrowski - Pan Cogito o cnocie lyrics

Published

0 92 0

Przemysław Gintrowski - Pan Cogito o cnocie lyrics

1 Nic dziwnego Że nie jest oblubienicą Prawdziwych mężczyzn Generałów Atletów władzy Despotów Przez wieki idzie za nimi Ta płaczliwa stara panna W okropnym kapeluszu Armii Zbawienia Napomina Wyciąga z lamusa Portret Sokratesa Krzyżyk ulepiony z chleba Stare słowa - a wokół huczy wspaniałe życie Rumiane jak rzeźnia o poranku - a wokół huczy wspaniałe życie Rumiane jak rzeźnia o poranku Prawie ją można pochować W srebrnej szkatułce Niewinnych pamiątek Jest coraz mniejsza Jak włos w gardle Jak brzęczenie w uchu 2 Mój Boże Żeby ona była trochę młodsza Trochę ładniejsza Szła z duchem czasu Kołysała się w biodrach W takt modnej muzyki Może wówczas pokochaliby ją Prawdziwi mężczyźni Generałowie atleci władzy despoci - a wokół huczy wspaniałe życie Rumiane jak rzeźnia o poranku - a wokół huczy wspaniałe życie Rumiane jak rzeźnia o poranku Żeby zadbała o siebie Wyglądała po ludzku Jak Liz Taylor Albo Bogini Zwycięstwa Ale od niej wionie Zapach naftaliny Sznuruje usta Powtarza wielkie - Nie Nieznośna w swoim uporze Śmieszna jak strach na wróble Jak sen anarchisty Jak żywoty świętych - a wokół huczy wspaniałe życie Rumiane jak rzeźnia o poranku - a wokół huczy wspaniałe życie Rumiane jak rzeźnia o poranku