Przemysław Gintrowski - Zapałki lyrics

Published

0 179 0

Przemysław Gintrowski - Zapałki lyrics

Nie widać nic Nie słychać nic Nie wraca nikt Z krainy gdzie zachodzi słońce Czy kopać dół Czy żegnać się Czy koniec to czy też początek Czyja dłoń Czyja pieśń Czyja myśl Czyja krew A czyje oczy Mija dzieńmija noc Mija dzień Mija rok Jak drzewo pod lasem ścięte Błyskawicą Też chciałbym się targować z moim czasem Zanim mnie w tartaku Na zapałki potną i policzą Zaufaj mi przez jedną chwilę I nie sądź, że wiesz lepiej Tego co moim oczom miłe Nie można kupić w żadnym sklepie Nocą gdy chłód do serca wchodzi Jak kuna do kurnika Ty nie pal światła, nie grzej wody I o nic wtedy mnie nie pytaj Byłem jak strumień gdzieś pod lasem Z którego sarna pije Zatruli źródło żółci kwasem I teraz rynsztok we mnie płynie To kraj, gdzie pamięć długo płonie Jak zaduszkowe świece Gdzie co ma latać w ziemi tonie Bo takie ciężkie jest powietrze Tu miłość wielką jest zagadką Ból walczy z pożądaniem Czy ma być siostrą, czy kochanką Czy do konsumpcji szybkim daniem To kraj bez końca, bez początku Jak rozdział z ksiąg wyrwany Tutaj historii tyle wątków I finał taki pogmatwany Nie widać nic Nie słychać nic Nie wraca nikt Z krainy gdzie zachodzi słońce Czy nakryć stół Czy kopać dół Czy żegnać się Czy koniec to czy też początek Czyja dłoń Czyja pieśń Czyja myśl Czyja krew A czyje oczy Mija dzień Mija noc Mija dzień Mija rok Co nas zaskoczy