Hmm... od czego zacząć Mam stos myśli, co po głowie skaczą. Wszystkie coś znaczą, nieraz tłumaczą Dziś to zobacząc, po prostu patrzą Niczym lwie serce lecieć na perce Przykuć na herce, swój lwi pazur Potem w podzięce leżeć przed mercem Przy partnerce, patrząc na lazur Obok dżungla, przed tobą kuglarz Brak tych ważnych wyjaśnień w Googlach Na nieświadomość koncepcje Junga. Każdy odważny chce wygrać w cuglach, Płyty kosztowne jak (?) , Które przez trendy pędzi na szczudłach do źródła By trzymać w garści wróbla Lub celując w gołębie zaliczać pudła To enigma sprawia, przyznaj Że obawiamy się wyzwań, nieznanych lądów Własnych poglądów, swych osądów oraz wyznań No chyba, że mamy bezpieczną przystań W ręku talizman przez ten pryzmat, Nie schizma przybija łatwizna, Wbija charyzma, rodzi się wizja Wszystko się zmienia, jak stan skupienia. Nie mamy prawa by innych oceniać A inni zawsze na twój temat mają najwięcej do powiedzenia. Bądź sobą, z głową, traktuj płęty, Skumaj, że ludzką rzeczą jest wątpić. W świetle tych faktów argumenty najzwyczajniej muszą ustąpić Przychodzisz sam, odchodzisz sam Po drodze szarpiesz swój nerw Zamulasz tu, zamulasz tam I wszędzie psują Ci krew Przychodzisz sam, odchodzisz sam Po drodze szarpiesz swój nerw Zamulasz tu, zamulasz tam I wszędzie psują Ci krew Powstań nie ma, ziom Że świat pluje nam w pysk Są tylko ludzie ich plany na zysk Chcą nam dyktować, gdzie mamy iść Ale jest wiele innych wyjść Jak chcesz, nic z tym nie rób Ale kim człowieku bez celu? Nie stój jak oni, tam z tyłu Sam odnajdziesz serum... Mam podobne doświadczenia Pomimo różnego pochodzenia, Co niewiele zmienia, bo nie mogę oceniać Co niby dałaby Ci ma alchemia. Ginie mój trud wśród naprawienia Prób relacji z otoczenia, gdy nie ma skutków Ciut się zmienia skala magnitud trzęsienia. Oto ten moment, gdy nie będę biegał za nikim, do widzenia. Nie potrzeba mi cudzego siania paniki i spustoszenia. To normalne, że możemy się załamać Nie zawsze musimy być silni. Tu nie ma potrzeby udawania, Więc nie przejmuj się co myślą inni. Ważniejsza do opanowania od upadania sztuka wstanania Postawienie pytania, za czym tak latam latami To nauka latania. Robimy głupoty, zadajemy ból przez złość I myjemy brud przeszłośći I chcemy czystości przyszłości Która dopiero zagości, dość litości, Szczęście jest we mnie, Nowy dzień jest codziennie, To są możliwości więc działaj Bo ten świat działa potajemnie Wzajemnie. Porażek ciąg (?) sukcesy można powiedzieć Lepiej popełnić błąd i dowiedzieć się Gdzie życie zawiedzie, niż siedzieć. Przychodzisz sam, odchodzisz sam Po drodze szarpiesz swój nerw Zamulasz tu, zamulasz tam I wszędzie psują Ci krew Przychodzisz sam, odchodzisz sam Po drodze szarpiesz swój nerw Zamulasz tu, zamulasz tam I wszędzie psują Ci krew Powstań nie ma, ziom Że świat pluje nam w pysk Są tylko ludzie ich plany na zysk Chcą nam dyktować, gdzie mamy iść Ale jest wiele innych wyjść Jak chcesz, nic z tym nie rób Ale kim człowieku bez celu? Nie stój jak oni, tam z tyłu Sam odnajdziesz serum...