Płacz... skrzydła odciąć czas Kto wmówił, że będzie cudnie? Wiatr wieje prosto w twarz Zapomniany sen już dawno rozwiał się, rozpadł się Pozostało nam wasze ścierwo brać Przeżuwać bez czucia ostatni kęs Kłamstwo zjada kłamstwo Dzień za dniem Niech ktoś skończy ten dzień Ktoś przerwie ten sen Wyciągnie ten trujący cierń Niech ktoś skończy ten dzień Ktoś przerwie ten sen Wyciągnie ten trujący cierń Strach zabrał nadzieję nam Powiązał ręce, wdeptał w ziemię Czas stanął sam Rozerwał umysł, stoi serce To kamienny posąg, nie chce drgnąć, nie chce żyć Takiego życia nie chciał nikt To pułapka, apatia, tak trudno to nazwać Trucizna leje się Dzień za dniem Niech ktoś skończy ten dzień Ktoś przerwie ten sen Wyciągnie ten trujący cierń Niech ktoś skończy ten dzień Ktoś przerwie ten sen Wyciągnie ten trujący cierń Ja już nie chcę tamtych kłamstw Każdy dzień pozwala nam Od nowa prosto stać Więc czemu tak trudno żyć? Powiązane ręce, kamienne serce W potrzasku każda myśl Potrzeba sił, a nie ma ich Kto rozpieprzy te kamienne drzwi?