Pikers - Zawada lyrics

Published

0 113 0

Pikers - Zawada lyrics

[Verse 1: VNM] Zawada blok, w lato z rana to słońce spala Zapada zmrok zara na blok spierdalam Skręcić trawę się ziom postaram W sumie nie staram się, bo raczej to joint to znalazł Pety i tyt, blety i tit Następny się przylepił tu typ Leci ten dym i ten co nie ma pracy, tu w dzień pewnie tu trafi Znów mówić nie potrafi, już ile czasu już stracił Tu ile szkieł ojebał jak procenty wlewał W każdy dzień, kiedy cash się do kielni wjebał Patrz na boisko, hajs to nie wszystko Tam łatwo poszło, nawet jak łatwo nie przyszło Dziś to daje na track, kiedyś jeszcze wjadę na dach Mojego bloku w lato na zawadzie na bank Stanę tam jak bym grał dalej tam rap Jak Werbel, Piku i Flojd gram Zawadę od lat [Verse 2: Pikers] Też jestem z osiedla, gdzie buch i amfa Kiedy budzi mnie astma wyłaczam budzik, ide mulić na ławkach Mam paru ludzi od lat tam, Ty też masz Kilku z nich już nie mam, a poza tym bez zmian To jest typie Zawada, coś więcej niż w weekend bal, a Mówią musisz sie starać, ja muszę stąd wypierdalać Zaraz wracam na osiedle linią numer 9 Nie wiem czy patrząc w przeszłość nie splunę za siebie Każdy kiedyś tu w pizde pił coś wbił se w bit Podbił po sztynks, bombił coś i zrobił ten plik To klatki, chodnik, szare bloki u nas wiesz Ja nie chcę stąd uciekać choć wielu stąd uciec chce Pytasz, gdzie uderzam, na blok tu wódę mieszać z trawą 21 dzisiaj tu picie jest zabawą Jutro? Jutro przyjdzie z kacem Tu się urodziłem i tu życie stracę [Verse 3: Flojd] Tyle wspomnień z dzieciństwa, godzin na ławce Przed blokiem, bloki budzą podziw od zawsze Lat 19 mieszkam tu od zawsze Pozmieniało się wiele z pozoru nieznacznie Dobrze wspomniam kumpli z piaskownicy Kiedyś siurki do wódki dziś alkoholicy Tutaj każdy z nas, każdy poznał prawdy smak Odkrył świat, dziś brakuje nam tamtych lat Szczeniackie czasy to sedno szczęścia Gdy w teamie stała obrona nie do przejścia W promieniach słońca każdy dzieciak z uśmiechem Dumnie nosił spodnie na szelkach i sweter Dajesz tu respekt czy też drwisz bez namysłu Zawada tu śmiech zda się na nic ty chłystku Niewiele jest takich, gdzie nic tu mistrzu Bez blichtru na słodkie słowa nie licz dziś tu [Verse 4: Werbel] Pytasz kim mam być? Mam być koleś królem Więc biorę los w swoje ręce choć nie gram na kolekturze Pamietam jak jechaliśmy pierwsze tagi, pierwsze tracki Każdy mówił weź to z sercem nawiń Pierwszy raz na boisku zawiązałem korki 3 lata później też tam sam bylem skuty jak Scofield 4 lata wstecz głupi chciałem sam wiać z chaty Gdzieś swoje zabrać graty na koncert, gdzie zagrać tracki Osiedle było dla mnie tak jak kiepski [halun?] Nieraz też jak drogie wczasy w ciepłym kraju Na te wczasy nigdy nie miałem pengi, w paru Szło się na bojo i mieliśmy ten meksyk w paru Pierwsze kłótnie z ojciem czy pierwsze bójki Tu gdzie z towcem biegał kto nie miał lepszej kurtki Szlagier rap tylko ten synu z pierwszej półki To Zawada dała kumpli i miejsce wśród nich