Zwrotka1 Kiedyś dorosnę i spojrzę na to wszystko inaczej Co nie jest proste bo rany podobno leczą się z czasem To podłe moja głupota ma daleki zasięg Choć słaby ze mnie facet i czasem wiele tracę Ale uczą mnie porażki, kiedyś będę twardy Kiedyś będzie lepiej nie będę musiał się martwić Ręczą za mnie kartki tylko one są szczere Może kiedyś się zmienię, przecież to nie aą tak wiele Może kiedyś docenię coś i będzie lepiej Zrozumiem więcej niż to co teraz chce wiedzieć Niepewnie stąpam po glebie Bo wiele złego zrobiłem na ziemi, przez to teraz jestem zerem Nigdy się nie śmieje gdy pęka komuś serce Bo pęka przeze mnie choć bardzo tego nie chce Czasem ucieka ode mnie życia sens gdzieś Za te złe lata ja sam kiedyś odejdę Zwrotka 2 Nie pozwól mi na błędy bo każdy tu popełnia ich wiele Każdy następny chce żebym całkiem stracił nadzieje Że będę lepszy i zacznę robić co powinienem Boże nie pozwól bym przez błędy opuścił scenę Proszę cie tylko wtedy kiedy nie mogę sam Choć drogę znam Bo robię coś dobrze, robię coś źle Wiem nie powinienem a gubię się Staram się jak głupi żeby cokolwiek tu zrobić Wiem że szczęścia się nie kupi a sam robię sobie schody Bez sensu wiem nie zasługuje na nic już Nie cofnę setek słów, pieprzone setki bzdur Kiedyś stanę u wrót by nie móc przez nie przejść Widziałeś tam takich jak ja ? Bo ja nie Zatrzymaj mnie bym już nie mógł spadać Ciągle czuję lęk, umiera we mnie wiara Tylko głuchy dźwięk, mówi mi podnieś się Daje mi siłę dzięki której znów odnajdę cel