Pichu - Wieża Błaznów lyrics

Published

0 152 0

Pichu - Wieża Błaznów lyrics

(żebyś walczył) Jestem normalny - powtarzałem to jak mantrę Ale równie dobrze monologiem mogłem raczyć ścianę I tak krzyczałem, mijając po drodze kolejne sale Ja i dwóch pseudolekarzy - idziemy dalej Spacer po oddziale to jest przez mękę droga Bo trzymają mnie za ramię, a ich cel to Golgota Moja Golgota, cała w białych kolorach Prowadzą do niej pozbawione klamki wrota Wrzucili mnie za drzwi, byli nadal obojętni A zgrzyt zasuwy drzwi to morderca nadziei Pokój był cały biały, jakby malarzem był Ostry A lokatorzy to ściany - chyba będę samotny Staropolskie "kurwa" chciałoby się krzyknąć Ale jak będę grał durnia nie wypuszczą mnie szybko Nie jestem wariatem, ktoś to zauważy zaraz Ej straże, chcę się widzieć z kierownikiem szpitala! Witamy w Wieży Błaznów, tu komitet powitalny To jest dom wariatów, ale też więzienie, poza tym Nie wyjdziesz stąd łatwo, tutaj są kraty Tu są strażnicy, klucze, monitoring i zamki To miejsce dla idealistów z planety Ziemia Tych co poświęcą wszystko dla dobra człowieka Przychodzą znikąd, a kończą tu, teraz Bo każdy wie, że bez nich szybko ten świat umiera Minęły dni, a ja siedzę jak siedziałem Jestem zły, a "zły" to eufemizm (naprawdę) I wtem wzrok na drzwi, uchylają się nagle I staje człowiek w nich, ukazując facjatę No w końcu - pomyślałem w duchu Zrozumieli błąd swój i przeproszą mnie ze skruchą Odejdę w siną dal i tyle mnie widzieli Adieu, nara - myliłem się, żebyście wiedzieli Bo doktorek z uśmiechem pokazuje swoje zęby Co sprawia, że moje pięści chcą dotknąć jego szczęki I oznajmia, mówiąc tym przesłodzonym tonem że zaczęła się integracja i muszę iść jego tropem No już zapierdalam - był na to gotowy Bo zza jego pleców wyszło dwóch drabów, dwumetrowych Widocznie mają tu deficyt cycatych pielęgniarek Tak myślałem, gdy prowadzili mnie na główną salę Witamy w Wieży Błaznów, tu komitet powitalny To jest dom wariatów, ale też więzienie, poza tym Nie wyjdziesz stąd łatwo, tutaj są kraty Tu są strażnicy, klucze, monitoring i zamki To miejsce dla idealistów z planety Ziemia Tych co poświęcą wszystko dla dobra człowieka Przychodzą znikąd, a kończą tu, teraz Bo każdy wie, że bez nich szybko ten świat umiera Sala w kształcie koła, brak możliwości ucieczki Pełno ludzi dookoła, a każdy pierdolnięty Coś jakbyś trafił do sejmu, umierając z nudów To był prawdziwy cmentarz ludzkich mózgów Jeden myślał, że lata, więc rozpościerał ręce Drugi namiętnie gadał ze ścianą i krzesłem Obok fana Spider-Mana wspinał się po eterze A czytacz Tolkiena nawijał w iście orkowym dialekcie Było tu z trzech Jezusów, Leonidas i kilku Spartan Przywoływacz duchów, znalazł się nawet miś koala Typ o imieniu Mefisto wołał swojego brata - diabła A koleś naprzeciwko był magiem, a nawet dzieckiem Bhaala Z początku wydawało mi się to śmieszne i głupie A potem pomyślałem, że ja zaraz sam pewnie zwariuje Tu nie było zegarków, nie wiem ile wytrzymał mój mózg Ale poległ w starciu, zamienił się w pył i gruz Witamy w Wieży Błaznów, tu komitet powitalny To jest dom wariatów, ale też więzienie, poza tym Nie wyjdziesz stąd łatwo, tutaj są kraty Tu są strażnicy, klucze, monitoring i zamki To miejsce dla idealistów z planety Ziemia Tych co poświęcą wszystko dla dobra człowieka Przychodzą znikąd, a kończą tu, teraz Bo każdy wie, że bez nich szybko ten świat umiera To powinien być koniec, zakończenie w moim CV Nie wiem jakim sposobem, ale mnie stamtąd wypuścili I teraz idę w świat, człowiek z umysłem spaczonym Idę w świat z karteczką z napisem "wyleczony"