Chcesz to mnie prowokuj, na nic to nie wyjdzie ci Zamiast cię dissować wolę dziś na imprę iść I się wyczillować, zapijając banie w chuj A jak się spotkamy, wiesz co będzie dalej już Jestem cool, jak druga strona poduszki Spytaj się ludzi czy coś mi można zarzucić Marzy mi się jakaś ta droga na skróty Ale sobie wmawiam że ta przeze mnie obrana uczy Niby czego spytasz, sam nie wiem, jebać to Dla mnie szkoła od zawsze to synonim pierdla ziom Pojebałem studia, jedyny MC wokół Który powie, że rzucił je na trzecim roku Ostatnimi czasy, idę ostro na całość I to nie dlatego że niedługo war zone pod chatą będę mieć pewnie Z ringu nie zejdę Póki Victoria do mnie nie powie: Mart, wejdź we mnie Tu diabeł mówi dobranoc, zła mistrz wielmożny Jak masz fart, anioł powie ci dzień dobry Kocham to miasto, lecz to wezmę w cudzysłów To jak miłość do ojca co cię leje po pysku OD PDSM minęło trochę czasu Z bitnego lonera stałem się jednym z lowelasów? Wolne żarty, już mnie raz ukrzyżowali Ale wstałem z martwych, jestem bogiem jakby Takie metafory, hiperbole, dosyć spoko Szkoda, że w tym kraju rapy dobre, to oksymoron A twarzą w twarz, powtórzę wszystko, wszystko szczere W sumie jebać te punche, chcę być realest ever Jak coś kombinujesz, stanę na drodze ci Nie bez powodu na koszu mówią mi człowiek pick Prowadzę się jak Chris Paul z piłką przez boisko No swag, just cla** a i tak mnie nie pominą Widzisz mnie na koncercie zawsze fitted lub shades Wiesz że pierdolę tę modę ale spending is great Tu pieniądze ponad wiele rzeczy Parę rzeczy pieniądze nie kupią, resztę przejebiemy W tych dążeniach czuje się mimo wszystko słaby Czuję że w tej grze rozumie mnie tylko Lavil Pozdro ziombwoy, będziesz next best wierzę Wtedy rozpierdolimy jak Eis te scenę Mimo całej tej magii tych przenośni Mój fame pozostaje mniejszy niż Earl Boykins Flow to jest moc Pewnie zajaraliby się gdyby usłyszeli, no ale promo nie to