Penx - Grupa śmierci lyrics

Published

0 149 0

Penx - Grupa śmierci lyrics

[Verse; 1 Kiju] Król marionetek, to mój teatr pantomimy Bo pociągam sznurkami, które mają wokół szyi Ciągle słyszę żebym nie przekraczał granic Bo zwycięzcy robią to, czego się boją przegrani Wiem, co to miłość, mała chodź i klękaj Bo czas to udowodnić przez żołądek do serca Twoi idole są gołosłowni w panczach Chociaż co niektórych jeszcze tu okrywa hańba Z sercem na dłoni miałem dumnie stać na warcie Ale ta skamielina raniła mi tylko palce I wciąż wyklinam, że ze mną była, kiedy tak gasłem Mógłbym wyliczać, tak na przypał, każdą moją wpadkę Dla wielu miałem być smutnym raperem Czas wykopać groby, żeby mieli w czym pokładać nadzieje Bo słyszę te ściemiane zwroty, twój rap jest chujowy Musisz go naciągać bo ci nie wychodzi [Verse; 2 Eripe] To ten najebany raper, co tam, witam, ja cziluję ziom Browara w łapie jak glocka trzymam i ładuję go Mój rap pali synapsy, jak tabsy pod absynt Tak chore jazdy, że mogę wyprzedzać ambulansy Raperzy chcą hajsu a są na niego za głupi Wydawca by ich wyruchał, ale sami dali dupy Stali się pedałami na nieświadomce, to straszne Się nie zorientowali i zmienili orientację Biorę ich na spacer, niech przygotują paszporty Bo doprowadzę ich do granic.. wytrzymałości Są plastikowi, niby pływają w tych zwrotkach A topią się jakbym ich zalewał falami ognia Dobra, daj nam ten majk, tych trzech gości To Cobra Kai, każdy strzał bez litości To wjazd na głośniki, choć dla gwiazd jestem nikim Ale gram o wyniki, których oni nie osiągną nigdy [Verse; 3 Penx] W czepku urodzone ścierwa chcą wpłynąć na nas i zmienić Choroba morska, oto recepta, typie zażyj kąpieli Wynurz z gówna się, pokaż jaja, popatrz jak w to się gra Nie ma chuja, że twoja niunia wie na co się pcha W Stanach coraz ciężej, w rapie bardzo kurwa biednie Czarnuchy spierdalają w Egipt by zbierać bawełnę Moja piramida Maslowa sięga zenitu, jebnę, wiem Cheops przewraca się w grobie, bez kitu, pewnie wie To naprawdę niezłe loty, pierdolę, czy głową bujasz Popatrz w niebo, nie ma Concordów, latały mi koło chuja We łbie helikopter, popatrz co on z sobą zrobił Lecę się najebać, migiem ląduję na pogotowiu, kminisz? Rozpierdalam głowy, jestem niemożliwy, wiem Kazałem Einsteinowi raz obliczyć owczy pęd Me życie to science-fiction, se zapalę, no i chuj z tego Ridley Scott mi daję piksy, wale konia na Obcego