Pelson - Czuję do dziś lyrics

Published

0 226 0

Pelson - Czuję do dziś lyrics

[Intro: Pelson] Wolni ludzie, wolny mikrofon, uwierz - wszyscy tam będą Piętnaście lat później opowiem jak było razem na tracku z Eldo... [Zwrotka 1: Eldo] Choć nie lubię sentymentów czasem w przeszłość zaglądam Wygrałem, niektórzy swój talent zamienili w tombak To były fajne czasy, dres miał trzy pasy Czułem się jak supergwiazda, na nogach adidasy W kinie Grunwald wojowaliśmy na parkiecie Komentarze na gorąco, nie anonim w internecie W klubie Alfa pierwsze szlify za majkiem Potem remont Hybrydy, zacząłem żyć w swojej bajce Na koncercie kumpli poznałem smak To była jesień, a na nowo urodził mnie ten świat Wcześniej był dzień rapu, maj '97 Warszawska rap-elita i Run-D.M.C. na scenie Rap-pocztówki, nadawca - słodkie wczoraj Od wersów na klatce do godzin przy mix'erskich stołach Dzieje grzechu znaczą niespełnione sny Z czasów, kiedy Pikuś Dog wygrywał Super MC [Ref. /x2] I kiedy tracę wiarę w siebie, nie mam już siły ...kiedy apatia i depresja zaczną swój taniec... Myślami zawsze wracam do tamtej chwili ...i nie zapominam, co daje mi kopa... [Zwrotka 2: Pelson] Składałem z liter fraktale, tworzyłem kwiat życia Jeszcze przed Skandalem, zaraz po demo Trzyha Zbiórka pod lokalem, każdy z każdym się witał Dziś raczej mało palę, wtedy joint szybko znikał Wchodząc do Tale, to był pub na Mokotowie Dusza na ramieniu i pierwszy wers w głowie Warszawska rap-elita pod jednym dachem Jeśli przyszedłem walczyć to raczej z własnym strachem To jedna z przeszkód do spełnienia marzeń Mikrofon na "On", otwarty zeszyt został w barze DJ dał pętlę, liczyło na to wielu Nie wymiękłem, rzucił się na wiatr człowiek z papieru To moje narodziny, nie pamiętam daty Zbiłem piątki, wersy zmieniły się w cytaty Odtąd by zwyciężać, drzwi stały otworem Dziś piszę pracę życia, księżyc moim promotorem [Ref. /x2] [Zwrotka 3: Diox] Mi wystarczył jeden majk, by dojść tutaj, gdzie jestem Dissuje mnie byle wack i myślę - kto tu jest MC? Czy ten, kto nosi swag, słeg, chuj wie, co jeszcze Czy ten, co robił rap bez pengi, kartki na wietrze Rzucam wersem w przestrzeń, to wraca jak bumerang I czujesz te same dreszcze, jak kiedyś przy tych numerach Ja wziąłem za mikrofon, bo za coś trzeba umierać Moi ludzie są obok, niektórych niestety nie ma Pamiętam to jak teraz, dokładnie, co było grane I tylko na kasetach w grę wchodziło przegrywanie Nie dupy na afterach, to proste jak jebanie Muzyka na adapterach, mikrofon - pierwsze spotkanie Czułem smak wolności, wokoło był zapach trawki Kilku ludzi ze mną, ziomale z ostatniej ławki Wszedłem na scenę nie tylko by zabić ciszę Szacunek dla tamtych ludzi, pozdrawiam jeśli słyszycie [Ref. /x2]