Pelson - Hip-hop vs Peja lyrics

Published

0 256 0

Pelson - Hip-hop vs Peja lyrics

[Zwrotka 1: Pelson] Warszawski styl Rysiu, pucio pucio 2010 znów nam patrzą w kieszeń Za nim 'Czarny Wrzesień' przed nami złota jesień Za pół roku powiesz, że to twoja zasługa Że gdyby nie twój diss, utonęlibyśmy w długach Przebijam ten balon pierwsza igłą Bo kurwa nie pamiętam bym się schylał po mydło Naubliżaj nieznajomym i poczuj się lepszy Bo te twoje argumenty to brzmią jak kompleksy Mówią bez Molesty jestem nikim - spoko Lecz na takich jak ty, to i tak za wysoko Polski 2Pac, spójrzmy prawdzie w oczy Podzieliłeś tą scenę pewnej głuchej nocy Mam być gwiazdą gdzie ty? Wolę nie grać w ogóle Załóż koszulę Vistulę i bądź w remizach królem To co reprezentujesz na tym bicie to bieda Wyśmiałeś moją chorobę? kurwa płycej się nie da! Charlie P ztj. wyświechtany slogan Tak bystry jak te wersy o naszych grobach Lubisz se strzelać w stopy? może wprowadź zmianę: Weź rozbieg i pierdolnij barana w ścianę I skończ z tym populizmem błagam Choć do twarzy Ci pasuje krawat typu szlaban Ma coś z głową, raper spod żabki - proste Kto zakłada dzieciom zimowe czapki na wiosnę? Taki jesteś kurwa wielki książę Rysiu? Zbierasz puste butelki? Dam Ci parę po Ptysiu Chcesz być królem żenady? Idziesz dobrym tropem Jeszcze trochę i zwolni Ci fotel sama Cichopek Wmawiaj sobie, że nas pokona taki bełkot To jak nazwać kurwę relaksacyjną terapeutką Twój diss typu "złapał tonący brzytwę" Kim jest Pelson? Ten który skończył tą bitwę [Zwrotka 2: Włodi] O co chodzi z tym krzesłem? Co to za bezsens? Ten diss na Molestę przynosi ci klęskę Chcesz, to się wyżal, nie wiem, przybij do krzyża Pozuj na ofiarę, tylko kurwa nie ubliżaj Może napompował cię ze strzykawki towar Ale twoja waga w rapie wciąż jest piórkowa Weź ten zbiór knowań, który nazywasz dissem Wsadź se w dupę razem z długopisem, Rysiek Żurom pokazał ci, w której grasz lidze Sokół milczał, wtedy dostałeś skrzydeł Tede cię zmiażdżył, jesteś bliski końca Szkoda, po tym wszystkim ja tu tylko sprzątam Zabierasz prawdę moim płytom? Prośba Gdy to mówisz, to szaleje wariograf Mój rap? On ma się dobrze w blokach Ulica mnie szanuje, bo nie robię nic na pokaz To jest mój hip hop, gdzie jest twój hip hop? Sterydy, pitbulle, smarowanie oliwką Chora atmosfera przesiąknięta nienawiścią Dalej, ruszaj w trasę, rozpierdol wszystko I kiedy milkną brawa, gasną światła Wracasz do domu, pytasz: "Gdzie jest satysfakcja?" I kumasz, że twój rap to poza i hasła I może zastosujesz w końcu Prozac i kaftan. [Zwrotka 3: Eldo] Ej, ty! Nie stój pod Żabką, tylko nagraj dobrą płytę Reedukacja, najpierw Rysiu naucz się liter Odrób lekcję, bo Czarny Wrzesień marnie sprowokował My to Wiosna Młodości i jak wtedy Gniew Boga Kumasz? Nie, boś panie zwykły fajtłapa Sancho Pansa mówił "Nie", ty się rozbiłeś na wiatrakach. Panie, daj pan spokój, wagony nienawiści Czarne chmury? Moc duszy przepędziła je znad Wisły Kochamy mocno, a świat naszym przyjacielem I stołeczną wiosną z twoich groźnych min się śmieje Pupy, grasz pupą, pawiu nastroszony Banda ludzi w balaklawach nie czyni cię wiarygodnym No tak Rysiu, dobry prezent dla dziecka Nie lepiej uczyć je uśmiechu, a nie jak się wściekać? Kurs nienawiści, no brawo Swojemu dziecku też dasz kominiarkę Najlepiej do chrztu, śmiało Załóż ją na ślub, w sumie kumam Bo się boisz sam siebie i tak wygodniej iść do lustra I przyznać się, upaść, błędy są źródłem pokory Jeśli masz mózg, a nie próżnię, bo wyssał go egoizm Mamy swój świat na biegunie od twojego Gramy polski rap, ty nie należysz już do niego, Rysiek Sam odwołałeś swój udział w tej zabawie Stoisz na balkonie jak pierdoła, co skarży mamie Baw się sam, my bez granic między nami A rap to jeden organizm, nikt inny go nie naprawi Nie zależy ci? Wara! Przestań się wydzierać Ja jestem raperem, więc obowiązki mam rapera Są one tym większe i tym silniej do nich się poczuwam Im wyższy przedstawiam typ człowieka, spróbuj to skumać! Pozdrowienia z Syreniego Grodu. Siema! I chuj mnie obchodzi, co powiedział Peja