[Intro: PiH] Raz, dwa, raz, dwa, raz, dwa To coś więcej niż rap PiH, Peja, zbyt dużo bólu [Verse 1: Peja] To kawałek o cierpieniu, moi ludzie znają ból Zamiast celebrować cud, z swych narodzin robią gnój Pogubili się w tym życiu, które dało im popalić Ja też należę do nich, bo zdarzyło się nawalić Tu się nie ma czego chwalić, nie ma komu się żalić Zbyt dużo bólu w czasach pierwszych nielegali Jeszcze wcześniej za dzieciaka, nie chcę już tego pamiętać Każde spierdolone święta, awantury, cały w nerwach Jak pomóc sobie przetrwać w tak złych okolicznościach Możesz po tym nas poznać, wychowani na przykrościach Życia codziennego, ja innego nie pamiętam I tak nieźle funkcjonuję, chociaż jestem aspołeczniak Ten co wiele cierpiał, nie potrafi tego zrzucić Bo balast jest zbyt ciężki, łatwo można się wkurzyć Ty nie musisz się w to wczuwać, jeśli miałeś fajny dom Kiedyś spytam cię co znaczy mieć spokojne dzieciństwo [Hook x2: Peja] Zbyt dużo bólu, nienawiści, znieczulicy Zbyt dużo bliźnich naznaczonych przez blizny Zbyt wielu bliskich, których tracisz w życiu szybkim Zbyt duże czystki, już się gubię w tym wszystkim [Verse 2: Peja] Skąd u mnie ta wrażliwość ponad w miarę skoro sapię O prawie każdą bzdurę, jak służbista gram na apel Zapanować nie potrafię nad swoimi emocjami Szybko się wkurwiam i wybucham jak dynamit Bo tu gdzie prawo pięści było wychowawczym knyfem Możesz o tym gadać z Rychem, dyskutować, wątpię [?] Pod prąd ku marzeniom, te skazane na porażkę Już na pierdolonym starcie na przeżycie miałem parcie Miałem niezły pasztet, nie wiedziałem co to wsparcie Całe życie o coś walczę ze wszystkimi zażarcie Ile dałabyś miłości, zawsze będzie mało siostro Ten co debet ma na koncie, w uczuciach chcę mieć odskok Od całego syfu, który zna bez znieczulenia Jeden, dziewięć, siedem, sześć, aż do teraz chcę to zmieniać Trudny dzieciak to nie ksywa, trudny dzieciak to jest model To wytwór społeczeństwa, które nie jest wzorcowe Ból noszę w sobie już na zawsze tak będzie Nie potrafię go porzucić, w poczuciu krzywdy grzęznę Na razie tu wyszedłem na super prostą, nieźle Ilu jest takich dzieciaków, którzy mówią nie dobiegłem [Hook x2: Peja] [Verse 3: PiH] Składam z papieru kolejny samolot Wyrzucam go w górę, wiatr wieje mi w oczy Po chwili pikuję, życie staje się zgrozą Ocean oddaje ciała ofiar katastrofy To jest świat naszych marzeń, który legł w gruzach człowiek Coraz więcej bólu, aż przestajesz czuć cokolwiek Ciepłej wódki duży haust, idę przez to w ciemno Nie jestem sam, bliscy zmarli, są już ze mną Oni dają mi siłę, kiedy nie mam jej już Tych kilka straconych dusz, wzbija w powietrze kurz Żeby funkcjonować ty też musisz pić Bo potrafisz oddychać, ale nie potrafisz żyć Stoisz w oknie, wspominasz, patrzysz na ten cmentarz Pamiętasz, nadzieja umierała ci na rękach Klękasz, z oka odrywa się łza Dłonie na kolanach, nie wygładzą kantów dnia Wokół cisza, wybierz jedną z dróg Czy masz coś od życia, zwątpienie, wiara, Bóg Sam na sam, sam, sam ze sobą Gdy nie masz już siły pluć w twarz wszystkim wrogom Chciałbym ci pomóc serdecznie z serca Ale to tak jakby ślepiec chciał prowadzić ślepca Zbyt dużo bólu, karty na stół Zagubieni w tym samym świecie, czujemy ten sam ból To co w naszych snach sprowadza na ziemię Przez całe życie czuję niezrozumienie Demony moje myśli nawiedzają często Bronię się agresją [Hook x2: Peja] [Tekst - Rap Genius Polska]