Peja - Obudź się (Pod prąd 2) lyrics

Published

0 297 0

Peja - Obudź się (Pod prąd 2) lyrics

[Verse 1: Chada] G.R.O.CH.Ó.W. ciężko było tu dorastać Tak jak narodziny, śmierć może mnie tu zastać Ziomek z tego miasta wciąż pełen nadziei Wszystkim konfidentom ChWD od złodziei Tutaj los nie wybiera, dla frajera Coraz ciężej jest nazwać kogoś mianem przyjaciela To ty dzieciaku tego rapu jesteś adresatem To pierdolone życie wciąż wyciska nas jak szmatę Trzymaj sztamę z bratem, trzymaj sztamę z ziomkiem Gdy zabraknie mu chleba, odstąp mu ostatnią kromkę Jedni mają szczęście, inni mają farta Czekam aż do mnie odwróci się karta To jest ten kraj, gdzie uczciwie żyć się nie da Jak Peja, ja również dobrze wiem co znaczy bieda Temu co sprzedał prosto w ryj tfu Weź otwórz oczy, obudź się ze snu [Hook: Peja] Weź obudź się ze snu, bądź z nami bracie znów Z pośród tysiąca dróg wybierz dobrą, bądź zdrów Weź obudź się ze snu, to ostatni gwizdek bracie Bo śmierć to twój wróg, a życie to przyjaciel [Verse 2: Peja] Ciężkie to życie, bo nastały takie czasy Pragnienie władzy i pieniędzy gówno znaczy Masz tu wyjadaczy, którzy nie odpadli, biegli Z niejednego pieca Chada, Rych ten chleb jedli Pozbądź się tej pętli co zaciska się na szyi Nie podejmuj desperackich kroków, to dla debili Wytrzymaj w ciężkiej chwili by nam udowodnić ziomuś Jeśli masz charakter to nie musisz nic nikomu Specjalnie udowadniać, to raport z tego bagna Wyczołgać się i sprawdzać, każdy dzień to jak wyzwanie Być trzeźwym, mieć pamięć i ogólne szanowanie Chada, Peja pod prąd, druga część, nawiązanie Jeśli chcesz to dostaniesz, bo kto szuka ten znajdzie Życie chcesz oszukać, lepiej pogrąż się w prawdzie Mówię poważnie, bo to wszystkich nas się tyczy Bo można całe życie walczyć i zostać z niczym [Hook: Peja] [Verse 3: Chada] Czasem czynię bliźniemu to co mi nie jest miłe Jest i było ciężko, ale się nie powaliłem Bóg mi daje siłę, nigdy nie zwątpiłem Choć były chwile, że na życie chęć traciłem Patrzę na podwórko, tam kłopoty się czają Doszło już do tego, że się kumple okradają Miłość i nienawiść sypiają wciąż ze sobą Nadejdzie czas rozliczeń to podziękuję wrogom To nie jest ważne gdzie kto się wychował Otwórz szerzej oczy, uwierz w moje słowa Poczuj ten smak, poczuj ten dotyk Hazard, alkohol, kobiety, prochy Piękne prognozy, już w nie nie wierzę Brudne pieniądze, sztosy, kradzieże Zło i nienawiść wciąż w parze idą C.H.A.D.A., ulica, mój żywioł [Hook: Peja] [Verse 4: Peja] Kolejny dzień, słońce nad jeżyckim miastem Wklejam jak paste nie kopiuję to jasne Mam pomysły własne i zasady, człowiek sprawdź mnie To jeden z wojowników, który się nie podda kłamstwem Patrzę na podwórko, a tu jest dozgonna przyjaźń Trzymam się tych ludzi, którym ufam, im chcę sprzyjać Nie skończę jak Pyjas wolę bić niż być pobitym Pod prąd lecz do przodu, pieprzyć brat ściemnione kity Wiem, że te kity, się skłaniam ku modlitwie Wciąż pamiętam o problemach, o wyrządzonej krzywdzie Bo na dobre nam to wyjdzie jeśli przejrzymy na oczy Życie mnie zaskoczy swoim pięknem, ziomek dożyj Każdej pięknej chwili, bo to wszystko jest przed tobą Nie oglądaj się za siebie, masz ludzi co ci pomogą ChWD wrogom, lecz na siłę ich nie szukam A ty obudź się ziomek, stań na nogi, bądź tutaj [Tekst - Rap Genius Polska]