Peja - Wrogu Mój lyrics

Published

0 132 0

Peja - Wrogu Mój lyrics

[Intro] Podpierdoliłeś mi bit, który ja wcześniej ukradłem Wiesz co się mówi o takich typach? Złodziej który okrada złodzieja jest kim? Odpowiedz sobie na to sam [Verse 1] Wyznaje pewną zasadę to nie kopać leżącego Zdaje się stajesz na nogi, wracam do tematu twego Skopie ci pysk za twój wyskok zbite Psisko Lubisz czuć ból? Znaczy jesteś masochistą Niestety? stety, wciąż na ciebie epitety Lubię wyszukiwać i używać ich bo bredzisz Zaiksy ja mam gdzieś, nie wiele tego zbieram A ty myślisz że się bawię, ja pracuje - tyś jest biedak Nie jesteś w pierwszej piątce, bo ty nie wiesz nic o forsie Zerowa sprzedaż płyt Jacka G. ja gówno skończę Szybko z bananowcem już za twego życia, dzisiaj DJ Decks cię zapraszał, lecz to było wczoraj, bywaj RPD banan wiedz, że każda rewolucja niesie za sobą ofiary Nie wiedziałeś? Co za pustak Napić się głupoty to twoja domena szczeniak Nie rób z siebie idioty, zniszczyłem cie, doceniaj Wygram te pierwsze dissy Głośno i wyraźnie słyszę okrzyki: Jebać Tę kurwę To dla ciebie placku pstryczek A ty możesz protestować, ale jesteś kurwą zobacz Zbyt wielu nie ma takich, którzy chcą cię uszanować Ja trzymam sztamę z Woltem, trzymam sztamę z Jodem Ten ostatni jest dumny, że ci jadę, mam styl! Ty znów wypuściłeś syf w miasto, które dziś się wstydzi Że ma takiego głąba, szczerze cię nienawidzi Znaczna grupa osób to parę nowych głosów Co do donosów, to twój ulubiony sposób Bo to ty mnie pomówiłeś narobiłeś se bigosu i się bój (tej) [Hook] Ludzie są po to żeby mogli walczyć Ludzie są po to żeby mogli walczyć Wrogu Mój, Nie przepraszaj tylko wstań Nigdy już, Wrogu Mój, Nie przepraszaj tylko wstań Nigdy Już [Verse 2] Odpowiedział na choć jeden zarzut prostego Rysia Tylko oczy wam zamydla, jak w czasach Kozaka Krzysia Zniżkowa forma, na co dzień wpierdalasz prozak I po jaki chuj w to wciągasz swojego chłopaka Mroza Słowo za słowo te Pięć tracków cię poniża Szósty zrobi męczennikiem i przybiją cię do krzyża Do twego poziomu zniżać ja się nie zamierzam, placku Przekręcasz masę faktów, błądzisz po omacku Jestem pewien, że nie zdołasz oprzeć się mojej tyradzie Dowiedz się, że bardzo lubię twoje życie zmieniać w badziew Przenigdy bracie nigdy nie byliśmy blisko Bo ty lubisz się wyluzować z chłopakami czysto Przypominam twoje słowa nie pamiętasz jak się bałeś? Że Sokół odpowie, że on woli z dziewczętami Psychicznie słaby nie dasz rady w tej potyczce Bo to ja jestem psychol i w tym beefie fantastycznie Co wiedział, to powiedział, takie dziś są moje Kontry Niby co ty o mnie wiesz, że chcesz ciągnąć temat, skończ z tym Jesteś żałosny, lecz to ty mówisz: Żenada Robię szmal, złote płyty; nad czym mam się zastanawiać Będą w trakcie 200 dni przeważnie każdego roku Mamy lepsze tematy niż ty i twój niepokój Uspokój brzmienie łydek, królu komercyjnych dziwek Chcesz dostaniesz w pizdę, bo się prosisz o to synek (oooooł) [Hook] [Tekst - Rap Genius Polska]