Peja - Z miastem w mieście lyrics

Published

0 52 0

Peja - Z miastem w mieście lyrics

[Zwrotka 1] Już wystartowałem, teraz się już nie zatrzymam Platyna - nie odzwierciedla mych zarobków O których marzysz kotku, wiem gotuje ci się w środku Na tych samych P ulicach Staszica na Jeżycach Nieco dalej osiedla, okolica, w której mieszkam Z tym samym dylematem, jakby brakło mi powietrza O wolność walczę, streszczam, w rzeczywisty klimat wierzę Przekazuję je w te miejsca, wysyłam komunikat Na alejkach i chodnikach młodzież żyje, klimat chwyta Muzy słucha (słucha, słucha) to ich trzyma przy nadziei Chcą żebyś ich zobaczył i żebyście wiedzieli Pod kościołem przy niedzieli kontrast statecznych rodzin Kontra młodzi, łysi, głodni, tak wystają tu od godzin Tu nie jeden przechodzień żyje z młodzieżą w zgodzie Sam przeszedł nie jedno, bo wie co to piekło Będąc młodym nie ma lekko, ale to najlepszy czas jest Ja to widzę, opisuję, cały czas jestem z mym miastem (Cały czas jestem z mym miastem, cały czas jestem z mym miastem, Rychu) [Refren 2x] Cały czas z miastem w mieście, na ulicach, na dzielnicach Tu żyję, zakotwiczam, błędy, grzechy swe rozliczam Nie pouczam, daję wiarę i nadzieję wam na stałe, stałe Nie jestem PB i niech tak już zostanie [Zwrotka 2] Masz jeszcze czas, niewiele, ale masz Zacne procedury znasz, przed kamerą chowasz twarz Bycie anonimowym nie przychodzi mi do głowy Z losem pogodzonym nie zbyt ślicznie lecz publicznie Mimo to nie na sprzedaż, pomyślisz tak, to przegrasz Wciąż pytasz mnie o miejsca, które widzisz na klipach Czy Peja jest naprawdę czy to sfilmowana lipa Czy twardziel czy pipa, każdy jeden z was pyta Prawda płynie po chodnikach, szmer ulic mego miasta Dobrze znany mi język, sytuacje, mam zaszczepki Przy uzależnieniu jęki szybko odpadłbym w przedbiegach A gdy taśma na rozbiegu ci oznajmia pierwsze takty To wiesz to jest Rychu, że skończyły się żarty I, że Peja uparty w zaparte, rzadko z fartem Nie mam siły walczyć z światem, choć nisko nie upadłem Nie mam siły walczyć z światem, nie dałem się namierzyć To widzę jak ubywa kozaków i żołnierzy A gdy wyżej chcę przymierzyć w drodze po dalsze sukcesy To pojawią się problemy, skąd to znamy? skąd to wiemy? Wszechobecne kurwy, hieny, choć pogramy, handlujemy Temat - dość pierdolonej ściemy, bo show-biznes to ściema I nie zrobi pani Latkowska z Peji Eminema Przez toksyczne znajomości niska samoocena Błąd popełnić rzeczą ludzką, nie potrzebny jak te młócki Przyczyna się przyczyni, masz niepożądane skutki Wtedy będzie za późno, marny los zbiera swe żniwo A ty się spojrzysz krzywo, znowu się nie poszczęściło Moja muza w mym mieście jak dla zdechlaka pola Moja muza w mym mieście jak dla zdechlaka paliwo Jak transfuzja dla chorego, psychotro-psychicznego Bloki, kamienice, okolice, tu kotwiczę Dziś uciekam, jutro wrócę, jeszcze o mnie usłyszycie (Dziś uciekam, jutro wrócę, jeszcze o mnie usłyszycie) [Refren 2x] Ulicy prawdziwy głos Ulicy praw-prawdziwy głos Ulicy praw-prawdziwy gło-głos