Peja - Właściwy wybór lyrics

Published

0 153 0

Peja - Właściwy wybór lyrics

[Verse 1: Peja] Jak kali agenci mam na dobre życie chęci Czym różnie się od innych (niczym) robię to co umiem Mam zdolności wybitne (może) wiem, że mnie rozumiesz Wiedz, że także dużo umiesz tylko w siebie brachu uwierz Podnieś się, złap napęd a wnet rozwiniesz tu skrzydła Grupka bezsilnego bydła, zdychają nie chcąc wytrwać I ucieczka w narkotyki, riki tiki, max rozjebka Bez świadomości życia swego nie polepszasz Zero przyjemności, wrażliwości, znieczulica Tej (ulica) odJdoE takie życie was zachwyca? Jedna miłość do wszystkiego co otacza, daje przetrwać Tylko nie rozpaczać, marzeń nie zatracać, nie płacz Nie wstydź się swych pragnień, nie załamuj gdy porażka Wiedz, że nie skończysz tu na dnie, rap to nie jest z mlekiem kaszka Siedem chudych lat minęło, ja powoli to odczuwam Kluby, muza, wóda, na ulicach rozróba Gdy przypał to zguba nawet wrogom mym nie życzę W imieniu ludzi krzyczę, w sercu zawsze mam Jeżyce Tylko od ciebie zależy jak wygląda Twoje życie I choć dzielą nas różnice dąż do życia w dobrobycie Czy w bogactwie, skrajnej biedzie, o suchym ryju czy obiedzie Tylko od Ciebie, pamiętaj, nie czekaj masz wybór przecież [Hook] Musisz spróbować wybrać właściwą drogę Ja ci w tym nie pomogę, jedynie coś podpowiem Musisz spróbować wybrać właściwą drogę Nadać sens temu co robisz, musisz wybrać ją świadomie Musisz spróbować wybrać właściwą drogę Umiesz robić coś dobrze, wiedz że rade dać możesz A więc rób to [Verse 2: Peja] Wierze w siebie, wierze w Ciebie, wierzę w to co robię Miłość, ukojenie, spokój znajduję w hip hopie Gdy stopa mocno kopie, robię głośniej i odpadam Wierzę w to, że nowy tekst do tego bitu składam Wierzę w to i siadam, piszę to mi przeznaczone Pozostawię coś po sobie zanim ducha tu wyzionę Wierzę, że się uda, mój rap to nie masówa Proces twórczy fucha trudna jak nocna robota brudna Taką wykonuje większość Powody brak perspektyw, jutra lepszego niepewność Znam ludzi gotów uczestniczyć w każdym przedsięwzięciu Nie obce życie w napięciu, nieodłączny stres w zajęciu Jak się boisz no to skręć tu, oni pójdą dalej prosto Ty powiesz, że pod górkę, przerażony jesteś mocno Życie, wolność do stracenia, lecz postępek się nie zmienia Sfrustrowani sprawnie walczą, reszta jest już bez znaczenia Wydarzeń opis dla mnie, młody się do fuchy garnie W życiu może wybrać marnie, źle obstawi daną partię Bierze co chce bo tu cena nie gra roli Powierz w głowie się pierdoli, ryzyka smak nie boli Tylko zachęca, nęci, nabierają chęci Na jeszcze więcej, jeszcze bo niełatwo ich powstrzymać Większość małolatów chce właśnie takie życie wybrać Często nie chcą inaczej, łapią się prostych rozwiązań Bo twardym wymogom życia muszą jakość sprostać Bo twardym wymogom życia muszą jakość sprostać Bo twardym wymogom życia muszą jakość sprostać [Hook] [Verse 3: Peja] To normalne, że wyciągniesz rękę po wszystko co możesz Nauczony nie mieć nic, z kumplem się podzielisz wzorzec Do naśladowania ten kto wzbrania, pierdol drania Materialny układ zawsze do zlikwidowania Styl konsumpcyjny w życiu wszystkiego nie przesłania Nie daj się omotać kasie, nie zapomnij skąd pochodzisz Zawsze będziesz miał na plus, wiedz że ludzi coś obchodzisz I choć z nędzy do pieniędzy nikt nie wytknie Ci Masz więcej, bo na sukces ten jebałeś, harowałeś ile wlezie Lepszy wcale nie jesteś, ale pomóc możesz przecież Wiadomo, że pomożesz o tym zawsze musisz wiedzieć Nie potrzeba mi nic gdy jesteś ze mną w drogę, jedziesz? [Hook x2] [Tekst - Rap Genius Polska]