Peja - Tyle zobowiązań... lyrics

Published

0 45 0

Peja - Tyle zobowiązań... lyrics

[Zwrotka 1: Peja] Atak precyzyjna akcja, wschodnie czy zachodnie frakcja Rymów namiastka, taka krótka opowiastka Płyta pisze się sama, życie tematów gama Do wyboru, do koloru, raz komedia a raz dramat Raz masz przed sobą chama po chwili nie do poznania Chociaż rozpoznany dawno swoje miasto wciąż osłaniam Przed nowością się nie wzbraniam, nowych zawodników ganiam Lub demo, precz ściemom, beta przester wciskam record No idzie ja widzę nieważne jak często ćwiczę Talent w genach nic na siłę,jak frajer się nie przeliczę Zdolności rozwijam, zawartość talentu liczę Bo dają, dają, płyty ciągle się sprzedają Kumple znów częstują fają, a ja rymem bo wołają i chwalą Wciąż projektów im mało, robię bo poparcie dają Cały czas się tym jarają czy '66 czy '64 zawsze pod kontrolą stery Jak freestyle dla afery na antenie bez ściemy Poziom wysoki jak promil a widoki jak z wieżowca akademii Perspektywy nieco szersze no bo portfel obszerniejszy Jeden z uśmiechów najszczerszy Champion dla championa wierz mi Nic się nie zmieni, nauczony nie mieć nic Jestem świadom swojej ceny To i tak wciąż szarak wiemy jak należy z ludźmi gadać Biedę wielu nadal klepie, ja nie przejdę obojętnie Tak mam hotel w domu, legnie jeden z drugim bo ma problem Ja pierdolę to, proste, zycie pierdoli się boskie Chwile mijają beztroskie izolacja tak najprościej Ale czy to lek na problem? Wole wyjść ulica-poszłem [Refren 2x] Tyle zobowiązań, doznań, ulicznych powiązań Jak kto woli [Zwrotka 2: Peja] Tyle zobowiązań teraz nawija Poznań Na zawsze w moim sercu pozostań Tak jak ludzie, którym dużo zawdzięczam Nikt z Was nie patrzył że krzywy Wyręczał się fałszywy, chciał tylko przegrać płyty Nieważne - podłączka zawsze się znajdzie Ja pamiętam rzeczy ważne Pamiętam kto mi pomógł w chwili strasznej Nie żałował portfela, zawartości lodówki Podziałkował się czym mógł, nakarmił niczym Bóg Chociaż nie zdarzył się cud, bo to tylko człowieczeństwo Nie myśl że to jest szaleństwo Kiedy głód zagląda w oczy na rozpacz się zanosi Wtedy nie musze się prosić bo wiem kto poda rękę Zawsze dziękuję pięknie, zobowiązany na zawsze Dalej też coś się znajdzie kto stanął za mną w walce Pomógł przeżyć no właśnie z opresji wyjść poważnej Ja pamiętam zło i dobro no i to że się nie wiodło Teraz luta w studiu, potąd czasu i sprzętu Tylko robić i się cieszyć wiem że z nieba nie poleci Ogrom pracy wkładam dzięki, że potrafisz to docenić Te wszystkie powiązania bez interesu zagrania Od siebie część dana ja zamieniam to w zdania Jeszcze raz podziękowania powtarzam bez wahania [Refren] [Zwrotka 3: Peja] Na rym nie szukam kumpli, nigdy tak nie było W lucie ludzie z darem rymu w lucie zawsze wuchta dymu Wspólny mianownik to muza Rafkus z Bletmu Chelta rusza, Smith and Weason Teraz konkret, O J Secrets gość jest spoko Z Karmagena my na nowo HiDi Def plus goś z Kejsonu Fascynacja 89' wykazuję tu znajomość ale wracam do tematu Ha! o czym była mowa? jeszcze wiele do złożenia Ile składów do mówienia ci co grali z nami -siema Ci co nie chcą grać-tych jebać Nasz muza jest na sprzedaż ale To nie podstawowy motyw do tworzenia Przywiązani do brzmienia fascynacja się nie zmienia Może się tylko pogłębić I dlatego czarno-białe jeszcze medii zawiążemy Własnym szyldem firmujemy Bo kurewsko niezależni Tak jak company flow, niszczę bity-rymów grom Masakruję jak capone wrogów w dniu Walentego Nie wiedzieć czemu nie mam zadatków świętego Ale słowo jest pewne rozbijam wszystkie zmowy Dalej bezkompromisowy ale zawsze porządany Dla ziomali gotów zrobić jeszcze wiele dobrych rzeczy Taki już mój los człowieczy Taki już mój los człowieczy Porządna produkcja zawsze ucho będzie cieszyć [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]