Peja - Pojawiam się i znikam lyrics

Published

0 134 0

Peja - Pojawiam się i znikam lyrics

[Intro: Peja] Sam se biegam technika, sztuka przeżycia [Zwrotka 1: Peja] To przybysze z nikąd niszczą gniazdko miłości Domowe ognisko, zalążek strata wyskok Niema uczuć bez poświęceń, dlatego wciąż kręcę Mam nerwy i serce, balansuje lecz nie zlecę Równowaga sami wiecie, jak gimnastyk i poręcze To nie lot Aliego w mieście, szereg prywatnych spraw Jeszcze dużo załatwiania, zachodu warta wygrana Wciąż wygrywam, bo osłaniam Niech Cię to nie obchodzi, nigdy nie wnikaj Kto, nie pytaj jak najmniej w ta sprawę wnikaj W tym momencie robię pssss, przypał to wstyd Frajer zewnątrz, mały trip, nieświadomka, tani chwyt Jak podrobione buty, ja na 4 giry kuty Nowy zakręt w stylu luty (cześć co tam co tam) Mały bajer o pogodzie, no i o tym co w modzie Nie żegnam się odchodzę, potem powiem Ci czy wchodzę Widzimy się później wtedy będzie luźniej (no zawijam się nara]) [Zwrotka 2: Wiśniowy] Na ten czasu odbijam słusznie Ty Nie wnikaj, co jest stąd ,ty nie wnikaj, nie znikaj Nie wiesz, co jest skąd i nie wiesz po, co to się bierze Nie patrz na to, bo to błąd [Refren: Peja & Wiśniowy] Pojawiam się i znikam i znikam i znikam gdzie byłem Z kim nie pytaj nie pytaj, nie pytaj Pojawiam się i znikam i znikam i znikam Co spadło psss nie wnikaj, nie wnikaj, nie wnikaj [Zwrotka 3: Peja] Co ty, co ty, gdzie indziej pizgaj czopy Bo tu porządne chłopy, jak najdalej od hołoty Czy jest dobrze, czy kłopoty, pojawiam się i znikam Sam se biegam, to technika, sztuka przeżycia Trzymam dystans gdy nie styka, fascynacja zanika Szacunek kontra krytyka, trzymam się swego słownika Tak jak swojej okolicy, skazani na dzielnicy Więźniowie jednej ulicy, żyć w spokoju to jest wyczyn Żeby tego dokonać, trzeba z boku stać się schować Uczucia skasować, wyskoki opanować Emocje obciąć popatrz, ja żyje tak bo musze Ale oprócz tego lubię, swych korzeni nie zgubie Pochodzenia się nie wyprę Na chwile się pojawię, potem znowu gdzieś zniknę Nie znam się na ekonomi, na tym chyba to polega Stać mnie tylko na tę norę, więc w wigilię będę biegał To nie powód do wstydu, jestem dumny skurwysynu Dumny z bycia pyrą, za to wszyscy nienawidzą Odp**ny na krytykę, pojawię się i zniknę Syki wie kto przeciwnikiem Godnym uwagi, zawsze pochwali, bity rozgrywki Nowe zdobycie techniki, lalalalala każdy już to zna To jest luzik dobra gra, znikam by powrócić na czas [Refren: Peja & Wiśniowy]. [Zwrotka 4: Peja] Trudny paskudny, dookoła klimat brudny Pośród zasyfiałych ulic, urok lata czas się budzić Zapach kwitnących drzew, będę ryczał jak lew Duszne powietrze, w piersiach zapiera dech Pojawiam się tutaj, tu mój cel, tu moja luta O czym szumią wierzby, dowiesz się na miejscu słuchaj Cały przepocony siadam, na schodach z betonu tutaj Słońce zaszło już na dobre, chłodna noc coś w tym jest dobrze Szybko idą piwa mocne, myślisz życie beztroskie Zawsze są kłopoty ostre, wtedy zniknąć jest najprościej (Przy takiej postawie nie możesz być gościem) Rozmowy Polaków nocnych, a kompania bez wiatru Odejście bez schematu, gwarancja dla wariatów Nie pragnę standardów, do wszystkiego przywyknę Nauczony nie mieć nic, znów pojawię się i zniknę (Sztuka przeżycia) [Refren: Peja & Wiśniowy] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]