Peja - P.S. (Phil Spector) lyrics

Published

0 137 0

Peja - P.S. (Phil Spector) lyrics

[Zwrotka 1] Nie nawinę, że mam lipę gdy na koncie będzie bańka Bo każdy bękart z getta szuka prawdy w moich rapsach Ja mam życie jak w Madrycie mimo wcześniejszych kłopotów Wiodę żywot będący obiektem zazdrości milionów Odpuść se szmato, hejterskie serce Nikt nie bronił byś doszedł w to miejsce gdzie ja dziś jestem Rozważ te kwestie gdyby w rapie mi nie wyszło To pewnie poszukałbym pracy, zadbał o swoją przyszłość Zdobyć pozycję? Wywalczyłem ten szacunek By nie mógł mną pomiatać żaden jebany chujek Rap procentuje jestem kimś nie zapominaj Po to by nie mógł mną pomiatać żaden jebany gliniarz I żadna świnia, różnych ludzi się spotyka Bo nie każdy tu potrafi być w porządku przypominam Jestem prawym człowiekiem choć nie respektuję prawa Bo to prawo jakości mego życia nie poprawia [Refren] Wiesz kto powrócił a kto zaczyna się smucić? (Wiesz?) Pieprzyć frajerów-przekaz dla porządnych ludzi (Ta) To nasza ściana dźwięku-poczuj to i weź nie pierdol (Aha) Wyciągam gnata dziwko-wraca Phil Spector (Ta) Wiesz kto namieszał? Ten co na nim psy wieszasz (Właśnie tak) SLU Gang bezkompromisowy przekaz Wciąż nie dowierzasz-przejmujemy terytorium (Wciąż) Jesteśmy u siebie z P do N dla polskich ziomków [Zwrotka 2] Te spłukane raperzyny udają tu Bóg wie kogo Kiedy tylko się oddalę za plecami pierdolą Grają za drobniaki, wkurwieni wiecznie bez kasy A my mamy te T-shirty upamiętniające trasy Na kasę łasy nie jeden zawistny patrzy Tylko dlatego że ja zamiast nich gram rarytasy Wylewam tę pogardę jak zawsze jestem odważny łamię mój powszedni chleb spadają okruchy prawdy Rap tworzę twardy tam gdzie mieszkam gdzie ławeczka I znów będzie kozak niczym Gajos i Żółkiewska To jest ten joint niczym Funky 4 i want Tak jak DTMD powrót do biznesu bro Te dzieciaki wciąż klną a niech się bawią młodzi Bo znajomość z moim rapem nie ma prawa im zaszkodzić Więc czegoś to dowodzi masz tutaj Polskę prawdziwą Portretuję tę współczesność niczym Okil Khamidov Ponoć kłótliwy wciąż poddają ocenie A jednym telefonem zjednoczył lokalną scenę Już się nie zmienię mogę tylko spoglądać Przez pryzmat własnych błędów i ważniejszych dokonań [Refren] Wiesz kto powrócił a kto zaczyna się smucić? (Wiesz?) Pieprzyć frajerów-przekaz dla porządnych ludzi (Ta) To nasza ściana dźwięku-poczuj to i weź nie pierdol (Aha) Wyciągam gnata dziwko-wraca Phil Spector (Ta) Wiesz kto namieszał? Ten co na nim psy wieszasz (Właśnie tak) SLU Gang bezkompromisowy przekaz Wciąż nie dowierzasz-przejmujemy terytorium (Wciąż) Jesteśmy u siebie z P do N dla polskich ziomków [Zwrotka 3] Mógłbym wyliczać zasługi bez końca tańczyć na szczycie Tak tonąc w samozachwycie bez końca chwalić me życie Rzucać przechwałki na bicie- Rychu Orson Welles rapu Szlaony umysł- omotałem dzieciaków Nie odejdę w zapomnienie jak ci wspaniali artyści Których szczytem ambicji jest zagrać na Eurowizji W Polsce bez fikcji chłopie sam musisz przyznać Złe jedzenie jest tak samo dobre jak zła telewizja Tyle lat się zmagasz utrzymujesz na tym szczycie A te pierdolone gnoje wysysają z ciebie życie Studyjny wyciek pozna krajowe ulice Chociaż pedały grają Glam nawet Rock na pseudo bicie Cały czas jebać pajaca chociaż dawno z nim skończyłem Bo zniszczyłem go jak Nas Jiggę kawałkiem "Ether" Zobacz tę pipę on jest jak ten Darek Kordek Sam jego widok sprawia że chcesz zajebać mu w mordę Chcesz z ryja zrobię Ci sorbet lepiej się strzeż Kiedy rozgorzeje we mnie niepohamowany gniew Spotkasz mnie? będzie pech ty pierdolona mendo Bo strzelę Cię w pysk jak swojej pani Phil Spector [Refren] Wiesz kto powrócił a kto zaczyna się smucić? (Wiesz?) Pieprzyć frajerów-przekaz dla porządnych ludzi (Ta) To nasza ściana dźwięku-poczuj to i weź nie pierdol (Aha) Wyciągam gnata dziwko-wraca Phil Spector (Ta) Wiesz kto namieszał? Ten co na nim psy wieszasz (Właśnie tak) SLU Gang bezkompromisowy przekaz Wciąż nie dowierzasz-przejmujemy terytorium (Wciąż) Jesteśmy u siebie z P do N dla polskich ziomków [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]