Peja - In flagranti lyrics

Published

0 139 0

Peja - In flagranti lyrics

[Introduction] (Tak kurwa ciągle kurwa, pytania jakieś kurwa Jazdy, chuj nie wiadomo kurwa o co chodzi tej Kurwa sprawdzanie kurwa telefonu Kto kurwa napisał kurwa, kto dzwonił kurwa Gdzie byłeś i w ogóle nie wiem, chuj w dupę kurwa Raz dwa raz raz raz dwa o tym jak Rychu w chuja gra (przejebana sprawa, posłuchaj) [Verse 1] Ty znów zaczynasz jesteś dobra dziewczyna Bądź ze mną szczera przecież jesteś jedyna Ty znów rozkminiasz mówisz nie twoja wina Za znajomość z inną bez przerwy obwiniasz Ja czuje się jak bila, która wciąż się odbija Zupełnie niespodziewanie nie wie w który dół się wbija I moment, chwila zwariować tak można Zazdrość Ci nie obca, Twój facet czarna owca Z miną pechowca przyłapany na kłamstwie Odpowiem gniewem, to zachowanie chamskie Postąpić nierozważnie znów z Tobą się drażnię że jestem kobieciarzem to stwierdzenie odważne Lecz czy trafne kochana to lekkie nadużycie Nazywać mnie tak skrycie, prowadzić podwójne życie Już to przeżyłem smak gorzkiej konsekwencji Ja nie mam pretensji to Ciebie za własne błędy Nie droga tędy, pytasz ile to trwa Coś jak menaże tła zdecydować się czas Decyzja już podjęta kiedy w końcu zrozumiesz że zagrałem vabank inaczej żyć nie umiem Jak rasowy hazardzista do innych zachować dystans Dusza nieczysta, taki zawód - artysta W cenie płace trzysta tylko z życia korzystam Chcesz to dalej mnie obwiniaj, mów o mnie świnia Nie moja wina, że takim mnie widzisz Nie byłem aniołem, Chciałaś o wszystkim wiedzieć No i wiesz mówi wesz już się boisz zaufać Brudne myśli modlitwą, proszę nie chce nisko upaść [Hook] Pretensje, gorzkie żale, te bale, skandale że w chuja wale, nagrywam nielegale Z miną przestępcy przyłapany In flagranti I do tego daleko uwierz nie masz gwarancji? Umysł otwarty nie chce stracić kontroli Zdrada to boli całe życie pierdoli Wyżyć się do woli Za jaką cenę? - pytam Ja chce by w moim życiu była jedna kobieta [Verse 2] To drugi etap, już się robię czerwony Na pewno kłamie, bo słabo napalony Pewnie ma inną w tym klubie na Nią kiwnął Jego ryj to przynęta Ty dziewczyno naiwno Ja chce by było dobrze staramy się owszem Wole chwile radosne jak przebudzenie na wiosnę Mówisz z tego wyrosłem to jednak zbyt proste Nie wierzysz mi poszłem, doszłem Chcesz mnie obwąchać? Jak suka wącha psa,w twych oczach rozpacz Chcesz po mnie poznać, że tam jednak coś zaszło Nie wiesz z kim, gdzie i jak to To brakujące hasło tej jebanej krzyżówki już zdążyłem się wkurwić Kto jest kto rozwiązanie miłosnej łamigłówki Tak robią półgłówki, czy ja postradałem rozum Zazdrość na pozór to straszna rzecz zrozum Zbyt miły dla innych wzór czarujący Chlapnąłem coś niechcący z kumplami w towarzystwie A pamiętasz jak tam?, wiem słyszały wszystkie Wiem zajebiste wzrokiem wodzą za mną Widzą co chcą widzieć i to nie jest Ryszardo Wciąż myślę czy warto, czym jest miłość na prawdę Uprawiać monogamię czy ostrą p**nografię Wiesz że potrafię nie przeczę skurwiel ze mnie Już nie chce Twych łez obiecałem nie odejdę [Hook] Pretensje, gorzkie żale, te bale, skandale że w chuja wale, nagrywam nielegale Z miną przestępcy przyłapany In flagranti I do tego daleko uwierz nie masz gwarancji Umysł otwarty nie chce stracić kontroli Zdrada to boli całe życie pierdoli, wyżyć się do woli Za jaką cenę? - pytam, ja chce by W moim życiu była jedna kobieta (W rzeczywistości żyj, żyjesz mówisz to przekleństwo Prawda przyjdzie sama, przyjdzie sama W rzeczywistości żyj, żyjesz mówisz to przekleństwo Prawda przyjdzie sama, przyjdzie sama)