Peja - Ile jeszcze? lyrics

Published

0 103 0

Peja - Ile jeszcze? lyrics

[Refren: Glaca] To jest głos tych, którzy bez szans O życie walczą każdego dnia (każdego dnia) Ich ból, ich miłość i strach Jesteś wszystkim w moich snach To historia o miłości bez dna W twoich oczach nie ma zła Ile jeszcze straconych dni? (straconych dni) Ile jeszcze straconych lat? [Zwrotka 1: Peja] Ile jeszcze bólu, krzywdy? nie ma – sorry - to bądź skory Twe życie gówno warte jak penerskie love story Za złamanie wszelkich zasad sam wybierz sobie karę Lepiej palnij se w łeb, stąd tu zarzucę ćwiarę Bo gdy te sekundy, minuty, godziny i dni Zsumują się w lata, na ile starczy ci sił? Ten co w bezczynności gnił, złudną nadzieją żył Odkrył jak głupi był, wył jak ten wilk do księżyca W czasie gdy ja walczyłem, bez szans lepszego życia Ile było tych lat, każdy rok, nowy szlak Nowe miejsce i brat, zawsze jakoś to będzie Z nielicznymi na prędzie, ten świat jeszcze zdobędzie Nie żyć w obłędzie, bez profitu być więźniem Ze mną tak nie będzie, szansa? ją znajdę wszędzie Mendzie mam pomóc? wolę obcego wspomóc Jak nie będzie fundamentu dla solidnego domu [Refren: Glaca] [Zwrotka 2: Peja] Rzucone kości, twarz smutku i radości Oczy które pragną dobra i miłości Znają ten puls, ten rytm, ten smak Wyzysk ulicy, który dzisiaj sięga dna Popatrz tak tańczą marionetki systemu Tak wysysają krew jeden drugiemu To jest stan upadku, wstyd, upokorzenie Ja patrzę na samotne, okradane pokolenie I ulice zapomniane, te brudne i nie chciane Te uczucia rozszarpane, te dzieci nie kochane Znam ojców, którzy biją i matki, które piją Rodziny które gdzieś na skraju nędzy żyją To jest Polska ha 2004 Księża, pedofile, politycy i afery Tak ciebie kocham, systemu nienawidzę Za tych co na górze coraz bardziej się wstydzę [Refren: Glaca] [Zwrotka 3: Peja] Chcesz żreć papier wartościowy, kozacki, nowobogacki? Wnet go wyrzygasz, złapią cię z tyłu macki Bez godności, ledwe żarty, takie są fakty Kiedy w końcu to pojmiesz pozostanie psychiatryk Żyję intensywnie, szybko, twój czas? nie marnuję Ty budujesz, inwestujesz, żaden wstyd, oszukujesz Ja rujnuję, psuję wszystko, za kilku z was mam wyskok Znów upadam nisko, upadam w świetle zyskom Tracę z nią, przebój, dyskomfort, jego nie czuję Siedlisko to nie dla mnie, jak chcę to skończę marnie Ważne sprawy ogarnę, powinności wypełnię Jak jebnie to jebnie i tak spotkam cię w piekle Chcesz być lepszy ode mnie? mam szansę, ona we mnie Powracam z rynsztoka, kocham, wiem, że się uda Moje myśli i słowa kontra twój fałsz, obłuda Głosu swego serca słucham i do celu nie po trupach [Refren 2x: Glaca]