Peja - Dlaczego? lyrics

Published

0 118 0

Peja - Dlaczego? lyrics

[Zwrotka 1: Peja] Dlaczego ja? Dlaczego Ty? Czemu Sykuś jest wkurwiony? Czemu Sykuś jest zły> Pchły oblazły mego psa obronnego Mi nic do tego, ja mam co innego Insekty to specjalność, alkohol to zwyczajność Peja prezentuje siebie tak jak uliczną lojalność Dlaczego do mnie na piątego miej zielone Ja się postaram, dostarczę zapłacone Dlaczego Światełko ostatnie prejdzie cienko Przecież było tak swobodnie a tu nagle małe piekło Trzeba iść do pracy, a to przecież jest swoboda Żadna wygoda, nie wchodzi w grę ugoda Mnie nikt nie buczy, więc się nie pójdę uczyć Ani leczyć, choć wypity nie zdarza się kaleczyć Chcesz zaprzeczyć no to sprawdź insekt na małą głowę Założę się o stówę no może o połowę Dlaczego wciąż mało hip-hopu, który leczy Zanika horyzont i tu możesz zaprzeczyć Chcesz pocieszyć czy uleczyć? No to daj nam wolną rękę Ja też jestem producentem, nasz klik jest przedsięwzięciem Ale o tym cicho-sza, jeszcze będzie na to czas Nauka nie poszła w las dajemy pełen gaz Dlaczego tak? A dlaczego nie? Potrzebny w zespole jest drugi mc Bo non-stop rymować przecież sam nie mogę Nie ogłoszę castingu, nie zawalczę na ringu Jesteś prawidłowy chcesz mi dodać dopingu? No to chodź, wrzuć swe wersy i tu bądź Z nami, z nami Slumsy to przecież nie chamy Wciąż tu gramy, zasuwamy w piwnicy jak barany Kieł BC na talerz damy bez odsłuchów wygarniamy Cały klub jest najebany, ja się cieszę, swoje gramy Całkiem nowe oblicze przedstawiamy [Refren] Trzymam się, na razie jakoś daję sobie radę, daję sobie radę Trzymaj się... daję sobie radę, Trzymaj się… daję sobie radę Trzymaj się [Zwrotka 2: Peja] Z ciemnej bramy na ulicę, wychodzimy już nie krzyczę I nie jestem jasnowidzem to i tak wiem, co jest grane Twarze spite wciąż nagrzane do 22 znane Potem blazy zamykają, ludzie w czeluściach znikają Znaczy w mrokach ulicy, nigdy nie zostaję z niczym Sami swoi zawodnicy każdy chce polać ja nie szukam przyczyn Szanuję takie gesty, Sykuś na krzywy zwyciężył I rozegrał wiele bitew, tyle wódy już rozpitej I przepite wypłaty, kasa z wyrwy czy ze spłaty Przepite kumpla raty i kredyty wciąż brakuje Każdy tu wie, o co chodzi, że wypijesz to nie szkodzi Kombinuję, ciągle knuję, brak złotówki wciąż główkuję Ten winkiel zawsze żywy, tu nikt z życiem nie walczy Jeśli walczysz to się trujesz, walcząc tu skapitulujesz Dlaczego nie kapujesz? To nie stereotypy Nic na niby wypite typy Nic na niby wypite typy Trudny nigdy nie zapyta czy życiowa ścieżka dobra Każdy swoją ścieżkę obrał, każdy swoją szansę dostał Wielu już odeszło, bo nie każdy mógł tu zostać Dlaczego? Nie zapytam, Sykusia oddala się postać I na rogu gdzieś znika z pola widzenia dotyka Innego wymiaru, kumple mnie nie pamiętają Niektórzy pretensje mają, racja fakt jest po ich stronie Trudny jest w samoobronie, reprymenda dobra koniec Obiecuję się poprawię, klimat znany Wam naprawię Że rymować wciąż potrafię, słyszysz, nie przychodzę z niczym Poważaniem i szacunkiem cieszę się to jest mój wyczyn Kumpli o mnie dobre zdanie tylko to się dla mnie liczy A kto przy mnie był na chwilę i zostawił nas w tyle Pewnie nigdy nim nie był, może tylko udawał Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, nie wiem, o co w tym biega Ważne, że na tych kilku wciąż mogę polegać Jak na budzik, który dzwoni, wciąż mikrofon trzymam w dłoni Nie dla prowokacji, więc dlaczego, sam się dowiedz Nikt tu nie utrudnia, może słowa tego durnia Który wkurwia i się czepia życia zmieniać chce, narzeka Radzi, obiecuje wiem, że się przejmuje Wiem, że kocha i szanuje, ale życie moje, moim Ja panuję nad swym losem, dbam o siebie, no i Budzik dzwoni, pomoc kumpli to Cię boli, niepokoi Że dochody nielegalne, że roboty 8 godzin Za te marne grosze się nie dotknę Dotykam konsolety to roboty mej zalety Z tego żyję, z tego piję, Ty zapytasz mnie, dlaczego Ja nie zmienię się przez chwilę, więc się zajmij swoim życiem Lubię zaczerpnąć powietrza, dlatego się przemieszczam Co rusz w innym miejscu, co piątek jakiś klub Ostatnio często coś się dzieje, info koncertowe wiecie Ktoś dzwoni, zaprasza, impra, balety i kasa Dlaczego tak się dzieje? Ja nie lubię się powtarzać A dlaczego jest ciężko sam pytanie sobie zadać Nieraz muszę, nie narzekam tyle przejść i jakoś było Zawsze dalej się żyło, gdyby w LOTTO się sprawdziło Szóstka w środę czy sobotę no i co by to zmieniło? Czy problemów by ubyło? Pewnie w materialnych kwestiach Ciągle gęba uśmiechnięta, luz na co dzień, nie narzekam Melancholia jest mi bliska niczym rodzona siostra Dlatego w takim stanie nieraz lubię pozostać A dlaczego źle się dzieje? Pytaniu trudno jest sprostać Zawsze jakoś leci, życia nie można żałować Jak się nie ma co się lubi, dlaczego? Pyta głupi Ja nie będę się rozwodził, może pójdę się upić [Refren] Trzymam się, na razie jakoś daję sobie radę, daję sobie radę Trzymaj się... daję sobie radę, Trzymaj się… daję sobie radę Trzymaj się [Outro] Znasz krajobraz tamten Twój i Mój [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]