PeeTe - Byłem nikim lyrics

Published

0 240 0

PeeTe - Byłem nikim lyrics

[Intro] Byłem nikim gościem z małego miasta Takim nie daje się kurwa szansy w rapsach Nie trzeba kart tarota i symboliki synek By wróżyć mi saksy w Niemczech albo zmywak w Londynie [Zwrotka 1] A teraz mam temat na siema i zamykają mordę Ci co widzieli w trumnie mnie, przed walką z Tombem Bo naruchałem fejmu , odkąd mordo gram tu rap Choć życzyli mi chuja do dupy, pozdro Bandura I widzę tych ludzi pod sceną I każdy mnie pyta czy idę na legal Choć ciągle płaczą cioty w stylu Asap'a Swaga Że tylko freestyle wychodzą mi fajnie Że jestem za słaby na dalszą karierę A bitwy dały promo mi większe niż labele To wychodź na scenę i pokaż swe jaja Gdy publika krzyczy i dają Ci majka Sam fanów wyjeździłem nie żebrząc o lajka Bo jestem jebnięty i rzuciłem wszystko Skłócony w domu trzaskałem drzwiami Z psychiką pogiętą jak origami Tych Twoich raperów to w szeregu ustaw I przestań pierdolić, że każdy ma gusta Ja grałem przed tłumami, oni tylko do lustra Powiedz tym krasomówcom, że moje show czas zacząć Właśnie wchodzi na podest prestidigitator Bo o tym kto jest bossem, nie zawsze pamiętano Ty bądź jak Al Pacino ja to Lucky Luciano Poznałem taki stres, że połknąłbyś tabletki Mi wyniszczył organizm i dumę uszlachetnił I stoję tu w miejscu o którym marzyłem Dziś ludzie przede mną poznają mą siłę I nawet jeśli to tylko potrwa chwilę Doszedłem tu sam pierdoląc wszystko Ze swoją ekipą, ze swoją charyzmą Dzisiaj na Twoich oczach się tworzy legenda To ja, gościu mów mi self made Popatrz na tych ludzi i kurwa sam sobie odpowiedz Czy, przeznaczyłbyś cztery lata niepewne Na krajobraz przede mną zaraz Ci coś opowiem Przeżyłem takie chwile o których mógłbym marzyć Zgarnąłem trochę gaży widziałem kilka twarzy Widziałem ludzi którzy kiedyś mną tu gardzili A dziś na całe gardło drą się masa sk**i [Refren] To masa sk**i typie, to ciągle jest Filipek Ambiwalentny dzieciak, nie żaden autorytet Kocham swych ludzi kurwa tych którzy już w liceum Ruszyli ze mną walczyć w jebanym koloseum Pozdro dla was chłopaki byliśmy kurwa dzielni Powiedz ziomkom na dzielni, że nasz sen się już spełnił Te szydercze uśmieszki zmazaliśmy swą wiarą Już zniknęły heheszki dzisiaj już nas kochają [Zwrotka 2] Ja też, na kredo do rana waliłem wódę Włażąc po schodach z najwyższym trudem Za drzwiami ziom uwierz, było jeszcze grubiej Te awantury dziś wspominam z wielkim trudem Ja też, znam porażkę teraz Bliżej mi do Pacquiao niż Floyda Mayweathera Ja też wiem jak to jest mieć w chuj przypału Od samobójstwa ziomka, do tygodni w szpitalu Nie umiem żyć kurwa jak moi koledzy Z wizją obrączki tu ślepo wierzyć Że warto poświęcić było swą pasję Na wspólne mieszkanie i wspólne wakacje Uczono na blokach gdy byłem tu szczylem Że życie przeżyjesz w krócej niż w chwilę I warto odjebać coś zanim tu zginiesz I masz być kozakiem takim, że mordo obłęd A nie skończyć kurwa tutaj pod czyimś pantoflem I jak już postawiłem wszystko na jedną kartę To damy same zaczęły mi się tutaj pchać w talię Za te punche o niuniach to miałem dostać wpierdol A póki co dostałem propsy i dobry splendor I idąc swoją ścieżką mam coraz mniej już pytań Nie zmieniał swych poglądów jak Cezary Baryka Więc masz tutaj Filipa i każdą z moich łez Moje emocje ambicje i kurwa stres I trzeba być prawdziwym, spróbuj nie przyznać racji Bo ludzie sami Cię oddadzą do autoryzacji, tu [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]