[Zwrotka 1: PeeRZeT] Dziś piszę diss na siebie, na Przemka z tamtych lat Który myślał "świat mnie jebie, kręć te blanty brat" I tak zdobędę wszystko, bo jestem cwanym chujem Wszystko kosztem czegoś, dziś mówię "nie, dziękuję" Wykiwać każdego z nich, zgarnąć szampana i dupy Melanżować całe dni, znów uśmiechnięty i skuty Można żyć szybko, na krótką metę bo na długą Zaczyna robić się przykro, a nie kurwa grubo Wiecznie najebany, wiecznie spóźniony, a ziomy Cieszą się jak stawiasz, bo sami wiecznie bez kabony Paru z nich do tej pory żyje trybem latawca Melanż zabrał ambicje, lot bez skrzydeł na Marsa Nie mogą się odnaleźć i odnaleźć spokoju Życie w wiecznym szale, walka jest stale w boju Ja żyłem podobnie, myliłem wodę z ogniem Dziś skromnie i wolniej, nadal mogę być w formie [Refren] Przede wszystkim w zgodzie z sobą, nigdy na pokaz Wiem, gdzie mój własny ogon, nie gram gwiazdy rocka Kiedyś goniłem cel, dzień w dzień od rana To było coś jak zły sen, a cel fatamorgana Przede wszystkim w zgodzie z sobą, nigdy na pokaz Wiem, gdzie mój własny ogon, nie gram gwiazdy rocka Kiedyś goniłem cel, dzień w dzień od rana To było coś jak zły sen, a cel [Zwrotka 2: PeeRZeT] Z pomocą lirycznej magii, czaruję emocje słowem Choć są tacy co spadli trochę mocniej na głowę Znów przygryzam wargi, mówię "proste, że mogę" I zakładam najki, myśląc skąd brać forsę na nowe Nie olewam kwestii portfela, bo tylko idiota Da zrobić z siebie menela, lub zrobić z siebie robota Pewnie - lubię przyjemności, lubię żyć fajnie Nie nawijam o szacunku, poprzez czyny go zgarnę Spytaj ludzi, którzy od lat żyją tu ze mną Czy sprzedałem kogoś za dobra, PLNY czy Euro Kiedy szedłem na melanż każdy ziom pił za darmo Będziesz się pewnie spierać, tamte dni są już za mną Liczy się tu i teraz a Przemek się ogarnął Telefon - "elo, siema, idziesz z nami?" nie, pardon Kiedyś sobie myślałem "będę chlał, aż pierdolnę" Nie trzeba kaca nad ranem, bym grał ponad normę [Refren] x2 [Zwrotka 3: PeeRZeT] 23 lata, hipocentrum, alkoklub Mój cel żyć za hajs z koncertów aż po grób Trwonić czas na pisaniu i robieniu fajnych dup Przemek, jebany draniu, miałeś chamie złoty róg Gdybym szedł za ciosem, byłaby sodoma do dziś Kilka wiosen i nie umiałbym nic, tylko pić Teraz mam magistra, narzeczoną i w sumie wiem Co ma wartość zawyżoną a co jest zbiorem ściem I to jest idealny czas by wypierdolić płytę Gdy mam już czarny pas, i gdy wiem jak lecieć z bitem Gdy gram w to już dekadę, masa koncertów za mną Wiem z czym to się je, i teraz pora to ogarnąć Czasu i tak by nie cofnął, Ty wiesz, że nie Ale jak chcesz zdobyć świat, pamiętaj- nie spiesz się Piszę diss na siebie sprzed lat, choć pieprzę gniew Nie ma tego złego brat, nie jest wiecznie źle [Refren] x2 [Tekst - Rap Genius Polska]