PeeRZet - Siema, Pobudka! lyrics

Published

0 151 0

PeeRZet - Siema, Pobudka! lyrics

[Zwrotka 1] Jest rano i myślę jak zrobić spory utarg I kosić to siano, nie nosząc słomy w butach Kraków to wioska rybacka, no poważnie Wokół sami wędkarze tylko łowią okazje Więc muszę być pierwszy i nie dać ciała Bo dla ostatnich Pismo Święte jakoś tu nie działa Skończysz studia tu i powiesz - jestem zuch A ci co liczą na siebie, nawet nie liczą do dwóch W tygodniu smutek i pęd, w weekend stroboskop Co się zdarzy wiem, nawet nie patrząc w horoskop Reklamy, pop-upy, banery, plakaty, kredyty, raty łapią tu nieobytych na tym Dzień w dzień kanibalizm pozytywnej energii Inteligentni biedni, a bogaci bezczelni Znaleźć cień i zapalić, część baterii wypełnić Dopiero rano, man wyjdź z dzielni i biegnij [Refren] x2 Siema, pobudka, tu Peerzet Chuj, że masz kaca i wódka wygania tlen Jest siódma, nie ma przeproś, włączaj rap Wrzuć to na słuchawki i biegnij brat [Zwrotka 2] Praca i melanż, muszę przyznać w tygodniu Gdy mówię czysta, słyszę już trzysta i na odwrót Koszule, lub gajery, Red bulle lub Tigery Wsiadaj w furę, jedziemy, lepszy gatunek hieny Każdy tu gra z zachodu na wschód coraz więcej Myślę, że Hollywood miałoby tu konkurencję Ej, nie ma spania, jakie spanie, co Ty! Zegar znów nas wygania na poszukiwanie floty To wchodzi w krew szybciej niż kompot na dworcach ćpamy hajs gdy leci na konto nam forsa I mamy raj, inni niech się modlą do ojca Tak zwany haj, który dusi dobro w emocjach Miłość zamieniły tu pindy na futra Może pozna ją ten, który nigdy nic nie ukradł Kiedyś WWO - Dwa sumienia, będąc szczerym To teraz każdy ma ich tu kurwa ze cztery [Refren] x2 [Zwrotka 3] Każdy za hajsem dziś biega jak na haju Jak na to patrzę zaczynam wierzyć w zegar Majów I jeśli Bóg istnieje, to choć wiem to, mam wybór I tak po śmierci wybiorę piekło ze wstydu Jest rano, w dżungli już budzą się lwy Po drugiej stronie globu - my, gotowi do gry Każdy chciałby łatwo kolejne widzieć tysie A trzeba za nie albo osiwieć, albo łysieć Świat jest płytki ziomalu, weź sam go zapytaj Jak mówię o szybkim szmalu, nie mówię o płytach Ranek w miejskim akwarium, trzeba biec po portfel Tutaj nawet Michael Phelps straciłby oddech Wiem, pewnie śniły Ci się dupy i cycki Ale trzeba wstać, biec po waluty i zyski Chuj, czy maj, czy luty Bo przede wszystkim jest rano i nie ma dróg na skróty To wyścig [Refren] x2 [Tekst - Rap Genius Polska]