PeeRZet - Dwa cale od śmierci lyrics

Published

0 120 0

PeeRZet - Dwa cale od śmierci lyrics

[Refren] x2 Będąc dwa cale od śmierci, strach wcale nie śmierdzi Nie czujesz nic, chcesz tylko żyć Będąc dwa cale od śmierci, ty nie wiesz co się święci Kończy się nić, wisi ostatni liść [Zwrotka 1] Jadę furą w trasę, wiozę rzeczy masę za kasę Od odtwarzaczy do kaset po kiełbasę, bo facet Musi kombinować czasem jak być asem, basen Nie zrobi się sam atlasem, mam silnik, zagłuszam basem Czy Bóg wie, że nie płacę na tacę? Oby nie Bo dziś wykonuję swoją pracę z kacem, a gniew Jego w tym momencie nie urządza za bardzo mnie Jestem na zakręcie, zapach pieniądza już czuję w tle I w tym momencie wypierdala mnie z zakrętu, kręcę Bo ręce nie chcą pisać testamentu, ciągle pędzę Z naprzeciwka tir, przed oczami milion chwil, w tym wczorajszy grill Gdzie popiłem, by mieć chill, stąd na bani kac Nadal wali bas, gdzieś w oddali las Kali obiecywać zrobić pas, byle tir nie walił w nas Szybki manewr, ostro przejebane, szykuj czarną salę Albo daj majtki na zmianę, mijam tira o dwa cale [Refren] x2 [Zwrotka 2] Stoję na dworcu chłopaku, gęsto jak w korcu maku I ląduję w końcu w maku, w słońcu jem coś dla smaku Wracam tam z szamą i mam plan, by z pewną szarą myszką Zrobić szybki dill i zadbać trochę o przyszłość, kmiń Lecz nie pytaj z kim ten dill i ile dni spędziłem By spotkać się z nim i ile chwil zajęło mi By zdobyć to, co sprzedam, by mieć chill Wymiana, towar, zapych siana, nie znam cię, giń I podjeżdża kolej, czuję stres, myślę se "olej" Blisko łazi pies, przy tym węszy też, ja pierdolę Idę stąd, ale niby skąd miałby poczuć swąd Ryzykuję - błąd, jak Bond znika detektyw Monk Pociąg już prawie jest, ktoś z daleka pędzi fest Żeby zdążyć przed rozdaniem miejsc, wiesz jak jest I popycha mnie w stronę torów, gorąca falę czuję Ale pies łapie mnie od wagonu dwa cale [Refren] x2 [Zwrotka 3] Wyjście na miasto nocą, po co? Sam wiesz, osąd Zostaw dla siebie, jeśli jesteś sztywny jak posąg Znajome mordy, mord hordy, widzę z bliska korty i boiska Tam mamy bifor, alkohol już tryska Mocno pijani na bani, lecimy na tani bauns Kilku drani, co latami ma za nic ten cały szajs Rozbijanie się furami z lalami, wyścig i lans Trafia się koleżka, w głowie ma dynamit, gra na czas Chciałby się pochwalić przed ziomami, że ma czarny pas Nie skupiamy się na nim, patrzy nam po kolei w twarz I wybiera mnie, podchodzi, mówi "tee, kolego!" Wjebałem się w jego grę i nie ugram tu nic dobrego Krótka szamotanina, szarpanie, sapanie, napinam mięśnie By przewrócić skurwysyna, upadamy, finał Blisko już, ktoś odciąga go na bok, opada kurz Ale patrzę - w ziemi nóż wbity od serca dwa cale [Tekst - Rap Genius Polska]